Detektywi - Jonathan Kellerman



Detektywi - Jonathan Kellerman
Tytuł: Detektywi
Autor: Jonathan Kellerman
Liczba stron: 304

Dawno, dawno temu w czasach gdy związki białych z czarnymi budziły kontrowersje, na świat przyszło dwóch chłopców. Obydwoje mieli różnych ojców, i różne odcienie skóry. Mimo to rodzeństwo razem mieszkało ze swoją matką by po wejściu w dorosłość stać się policjantami i walczyć ze złem! Ale czy te zło naprawdę oznacza to za co go wszyscy uważają? Może ma w sobie ukryte przesłanie? 
 Będzie krótko i na temat bo nie ma się tu nad czym zachwycać. Czytałam tę książkę prawie 3 tygodnie jak nie dłużej. Wiecie, kryminał zagadka trupy etc. Myślałam fajnie, może będzie jakaś warta rozwiązania zagadka gdzie będę mogła również wziąć w niej udział. I co? I nic. Znacie te seriale detektywistyczne, w których wystarczy 45 minut by rozwiązać całą sprawę. Tutaj wystarczyłoby te 45 minut aby wszystko wytłumaczyć i rozwikłać. Naprawdę, to jedna z książek, przy których się wymęczyłam i zastanawiałam dlaczego właściwie istnieją.

Po drugie właściwy wątek. Główną sprawą była zaginiona dziewczyna. Sprawa co z nią oczywiście wyjaśniła się na końcu w, UWAGA, 5 stronach? Jakoś tak w każdym razie. Cały czas czekałam by się wyjaśniło co się z nią stało. Tymczasem autor wodził nas za nos w tą i we w tą, nie dając żadnej właściwej poszlaki jakiej moglibyśmy tak naprawdę użyć. Po co to komu i na co? Nie wiem
Po trzecie, kwestia rodzeństwa. Mamy spór między nimi widoczny już od początkowych stron. Autor niby tłumaczy nam jak on powstał, niby próbuje go zażegnać, a w efekcie tak jak poprzednie wątki daje nam puste wydarzenia, nikomu niepotrzebne, a jak już były potrzebne to ja nie widziałam w nich sensu. Zawsze czegoś brakowało, albo było stworzone w tak dziwny sposób, że nie ogarniałam o co chodzi.
Na końcu słynny doktor Alex Delaware i jego udział w tej sprawie. Ze wszystkich wątków chyba ten najbardziej mi się nie spodobał. Nie z powodu treści, albo sytuacji w jakich go opisywano, ale raczej z powodu jego braku. Gdy czytasz o książce by mieć jakiś zarys o czym ona jest, a potem dostajesz innych bohaterów, a główny powód, tutaj wspomniany Delaware, pojawia się dopiero w okolicach 2/3 historii wiesz, że coś jest bardzo nie tak. Jaki sens pisać, że jest to książka o kimś kogo prawie nie ma w fabule?

Naprawdę zawiodłam się na Detektywach. Czekałam na ciekawą detektywistyczną historię, a dostałam coś co może, ale to MOŻE obejrzałabym w telewizji. Jeszcze tę godzinę na serial mogłabym poświęcić na tego typu fabułę, ale więcej? Żałuję, bardzo żałuję zmarnowanego czasu. Jeśli jesteście fanami tego typu historii i macie dużo wolnego czasu, możecie sobie po to sięgnąć. Jeśli zaś zależy wam na dobrej literaturze i lepszych historiach nie macie nawet co na to patrzeć. Czuje się źle wydając tak negatywną  opinię, ale inaczej się nie da. Mnóstwo braków, fabuła idąca nie w tą stronę co potrzeba i ciężkie skupienie się na tym co się czyta. Książkę odstawiam na półkę i nie mam zamiaru mieć z nią już więcej do czynienia. Jeśli ktoś z was czytał i ma odmienne zdanie to napiszcie. Chętnie podyskutuje z wami na ten temat.

1 komentarz:

  1. Szkoda, że się zawiodłaś. Od tego autora czytałam "Diabelski Walc", który naprawdę mogę Ci polecić. O tej książce nie słyszałam wcześniej, ale już po nią nie sięgnę :/

    OdpowiedzUsuń