Pani noc - Cassandra Clare

Pani noc - Cassandra ClareTytuł: Pani noc
Liczba stron: 828
Autor: Cassandra Clare

Od Mrocznej wojny minęło 5 lat. Emma i Julian nie są już małymi dziećmi. Dorośli i jako siedemnastolatkowie, walczą z demonami, a przy tym opiekują się czwórką rodzeństwa Juliana. Wszystko powinno wydawać się normalne jak na życie nocnych łowców lecz Emma, nadal nie pogodziwszy się ze śmiercią rodziców szuka ich mordercy. Gdy w końcu natrafia na jakiś trop życie w Instytucie w Los Angeles przewraca się do góry nogami. Blackthornom, jako dobry gest, zwrócony zostaje uprowadzony 5 lat temu ich najstarszy brat Mark. Niestety nie wie ile czasu przebywał w Dzikim Polowaniu, a jego bracia i siostry, już nie małe dzieci jakimi je pamiętał, nie wyglądają i nie zachowują się tak jak zapamiętał. Kłopoty czają się za rogiem cały czas, a każda pomoc jest cenna. Jednakże czy tym razem uda rozwiązać się wszystkie sprawy w tym znaleźć mordercę Carstairsów i sprawić by Mark znów stał się jednym z Blackthornów?
Spotkałam się z różnymi przypadkami, zapożyczania pomysłów innych, a nawet używania cudzych tekstów. Tym bardziej o Cassandrze Clare pisze się ostatnimi czasy różne rzeczy na temat plagiatu. Nie chcę wnikać czy są one prawdziwe czy nie. W każdym razie nawet z ukradzionego kawałka trzeba się postarać by zarobić miliony, nieprawdaż? Jednakże przypadek, w którym autor kopiuje sam siebie jest jednym z najdziwniejszych. Ostatnim razem spotkałam się z nim u Dana Browna. Tak i tutaj czułam się trochę jakby Pani Noc miała zupełnie ten sam wzór co Dary Anioła. Jest wróg, jest zdradza, jest osoba która musi się przystosować i oczywiście jest problem w miłości wchodzący na granicę kazirodztwa i jest para homoseksualna. Podobne nieprawdaż?

Mimo wszystko historia mi się podobała, chociaż momentami tekst mnie irytował. Prawdopodobnie jest to wina tłumaczenia, a na to wpływu się nie ma jak tylko czytać w oryginale. Zawarty humor momentami rozwalał na łopatki. Szczerość Emmy była cudowna i aż byłam z niej dumna. Żadni Przyziemni nie zostali zignorowani i każdy miał swoje pięć minut. Niektórzy nieco więcej, inni nieco mniej, zależnie od sytuacji, a one były bardzo różne.
Niestety biorąc pod uwagę wszystkich bohaterów naraz pani Clare troszeczkę za bardzo zaszalała z wyobraźnią. Momentami miałam wrażenie, że czytam o osobach z rozdwojeniem albo roztrojeniem jaźni. Biorąc pod uwagę co musieli przeżyć nie mogłabym się dziwić, ale momentami przekraczało to wszelkie granice. Bawić się wyobraźnią można, owszem ale nie tworzyć z niej tornado, po którym nic nie zostaje. Radzę troszeczkę przystopować.

Tym co wzbudziło u mnie największą sympatię były momenty, w których bohaterowie Darów Aniołów wkraczali do akcji. Naprawdę mi ich brakowało, i chyba nadal będzie brakować, w historii o Nocnych Łowcach, szczególnie gdy osobami pakującymi się w kłopoty nie byli Jace i Clary tylko Emma i Julian. Ostatni fragment oczywiście ratuje wszystko. Przyjęcie zaręczynowe gdzie Nowy Jork wraca do akcji i dowiadujemy się jakie zmiany zdarzyły się w życiu naszych ulubieńców i wiecie co? Mogłabym o tym czytać cały czas. Niestety dla nich wojna się skończyła a pałeczkę trzeba oddać następnym pokoleniom.

Czy poza tym mi się podobało? Oczywiście, że tak. Nocni łowcy to jednak świat, który pokochałam i zawsze chętnie do niego wrócę. Zupełnie jak świat Harry’ego Potter’a. Należy jednak się zastanowić kiedy powiedzieć koniec ponieważ za dużo Nocnych Łowców może w końcu wyjść bokiem, a upadek z tak wysokiej pozycji może być naprawdę bolesny.  Wszyscy fani niech się nie obawiają i zabierają za Panią Noc, chociaż jeśli macie taką możliwość lepiej przeczytajcie ją w oryginale. Jeśli ktoś czytał i chce o tym podyskutować to piszcie. Jestem chętna na tego typu rozmowy :3

2 komentarze:

  1. Czytałem tę książkę i oczywiście jako prawdziwa fanka pani Clare lektura mi się bardzo podobała. Schematy mi nie przeszkadzają, za bardzo lubię czytać jej historie, żeby zwracać na to uwagę

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chciałabym znaleźć czas na tę serię!

    OdpowiedzUsuń