Kroniki Ellie










Cykl: Kroniki Ellie
Autor: John Marsden
Tytuł: 1. Wojna się skończyła, walka wciąż trwa; 2 Nieuleczalna; 3. Przyciągając burze
Tytuł oryginalny: 1. While I live; 2. Incurable; 3. Cirlce of Flight
Liczba stron: 1. 304; 2. 296; 3. 344;



Koniec serii Jutro nie był końcem historii Ellie i jej przyjaciół. Autor postanowił napisać kontynuację i tak powstały Kroniki Ellie skupiające się głównie na jej życiu po skończeniu się wojny. Styl pisania jest wciąż taki sam. Czyta się ją szybko i nawet nie omijałam żadnych nieciekawych momentów. Niestety sprawa ma się trochę inaczej jeśli chodzi o samą treść. Pierwsza część była po prostu wspaniała. Dostarczała emocji, które potrzebne są gdy czyta się książkę pełną smutnych i tragicznych momentów połączonych z przeciwnościami losu. John Marsden można powiedzieć, że ruszył z kopyta i już na pierwszych stronach zdarzyła się sytuacja, która spowodowała rozpoczęcie się łańcucha zdarzeń. Sądzę, że gdyby nie ona, historia miałaby po prostu ten sam szyk jak w Jutrze. Wymyślić atak -> zaatakować -> przenieść się w stan hibernacji. Tutaj pojawiły się też inne czynniki takie jak nowi bohaterowie wprowadzając bałagan do istniejącego już porządku. Dopóki mogłam czytać o Fi Homerze i Lee dopóty byłam szczęśliwa i nic więcej mi nie było potrzeba. Niestety oczywiście trzeba było to zburzyć i od mniej więcej połowy "Nieuleczalnej" było tak dużo, może nie samych wydarzeń, ale słów i myśli o Jeremym i Jess, że powtarzałam sobie tylko "Dlaczego ja muszę o nich słuchać, nie lubię ich". Wyjątkiem była Bronte. Jako jedyna nowa nie denerwowała mnie swoim gadaniem o bzdurach czy chociażby pojawieniem się na jakiejkolwiek stronie. Im szliśmy dalej tym było gorzej. Ellie wciąż nie potrafiła ogarnąć się w sprawie swoich uczuć. Ba, nawet nie chciała dać szansy tym osobom, którym powinna.Co do istnienia Szkarłatnego Pryszcza. Odpowiedź kim jest ta osoba jest tak prosta, że nadal nie wierzę, że nie doszłam do tego sama. Ukłon w stronę autora z tego powodu.

Jednakże bardzo podobały mi się akcje przeprowadzane za "granicą". Mogłam poczuć się jakbym znowu czytała, któryś z fragmentów Jutra i czekała na to, czy któreś z bohaterów umrze czy jednak przeżyje. Sposoby walki i ucieczki jakie wymyślał autor są tak bardzo realistyczne, że z łatwością można było sobie wyobrazić, że siedzi się obok bohaterów w samochodzie, gdy oni próbują nie dać się złapać. Jedynym wydarzeniem, którego niezbyt byłam pewna to moment ze śmietnikiem. Kolejnym faktem były fragmenty z życia na farmie. Szczególnie przypadła mi do gustu informacja jak kastruje się młode byczki (lepiej nie pytajcie dlaczego), a moment z krową i tabletkami był wprost cudowny. No i jeszcze Gavin. W zasadzie każda sytuacja z nim ratowała tą serię. Myślę, że chyba dlatego nie przestałam jej czytać po skończeniu drugiego tomu.

Podsumowując, nie jest to do końca to co oczekiwałam. Za mało Fi i Lee, o Kevinie już nie wspominając. Za mało akcji zapierającej dech w piersiach i walk. Za dużo Jerremy'ego i Jess oraz problemów Ellie. No wybaczcie, ale chyba nie jestem w stanie polubić tej bohaterki. Już bym wolała by to Lee był głównym narratorem. Po serii Jutro miałam kaca książkowego. Tutaj nie ma żadnego uczucia. Po prostu są sobie książki i tyle. Myślę, że gdyby wszystko połączyć w jeden tom i powyrzucać niektóre momenty można by to jeszcze naprawić, ale nie jest to już wykonalne. Kto chce, niech czyta. Możliwe, że dowie się czegoś nowego, a kto nie chce niech nie boi się, że straci coś wspaniałego.

2 komentarze:

  1. Nie odnajduję się w stylu tego autora. Po prostu męczy mnie jego proza, więc sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pierwszą część serii Jutro, która mi się spodobała ale kiedy zaczęłam czytać Jutro 2 po prostu nie mogłam wytrzymał i odpuściłam. Styl autora męczy, a główna bohaterka i jest denerwująca i ma się ochotę jej przywalić. Nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń