Coś do stracenia - Cora Carmack
Tytuł: Coś do stracenia
Tytuł oryginalny: Losing it
Autor: Cora Carmack
Ilość stron: 304
Opis tej książki na polskich stronach (i na zagranicznych w sumie też) przyprawia mnie o taki ból głowy, że bez Nurofenu forte się chyba nie obejdzie. Częściowo zawarte są w nim informacje o czym jest "Coś do stracenia", ale pozwólcie, że sama wam napisze co jest jej tematem i dlaczego on taki jest.
Otóż Bliss jest na ostatnim roku swoich studiów. Fakt, że nadal jest dziewicą tak zaskoczył jej przyjaciółkę Kelsey, że postanowiła jej z tym pomóc. Co więcej była tak zdesperowana tą sprawą, że sama gdyby musiała przespałaby się z Bliss. Jednakże sprawy potoczyły się inaczej. Obydwie dziewczyny zawitały w jednym z pobliskich barów, gdzie "ofiarą" Bliss stał się pewien Brytyjczyk. Niestety sprawy nie potoczyły się tak jak powinny i dziewczyna zostawiła go nagiego w swoim pokoju używając do tego bardzo głupiej wymówki. O całej sprawie dałoby się w końcu zapomnieć gdyby nie jeden szczegół. Dzień później bowiem okazuje się, że owy Brytyjczyk został nauczycielem Bliss.
Mimo iż mój opis nie jest wcale taki oh i ah to jestem z niego o wiele bardziej zadowolona. Kolejną rzeczą natomiast, która przyprawia mnie o gęsią skórkę jest okładka, a dokładnie polska okładka, którą możecie zobaczyć wyżej. Z takim czymś przecież nie można wyjść nawet na ulicę ani gdziekolwiek się pokazać. Ta okładka jest po prostu O K R O P N A. Jakby nie można już było zostawić zagranicznej wersji, która nawet pozostawiona na widoku nie będzie tak straszyła jak to coś polskiego...
Cała historia jest dość komicznie napisana. Nie jest to oczywiście książka wysokich lotów, ale raczej coś lekkiego i przyjemnego. (Zauważyłam, że ostatnio czytam tylko takie książki. Chyba te studia odebrały mi rozum...). Napisana dość łatwym językiem nie wymagającym zbyt dużego skupienia się na tym co czytamy. Same pomysły na wymówki lub wydarzenia jakie wymyśliła autorka są dość nienaturalne, ale tym samym ciekawsze i łatwiejsze do uwierzenia. Kto z nas bowiem nie miał w życiu jakichś głupich pomysłów czy nawet nie powiedział czegoś bardzo głupiego pod wpływem stresu? Raczej większości z nas przydarzyło się coś takiego. Kolejnym plusem jest to, że bohaterowie ukończyli już ten próg 21 lat. Nie ma tu w końcu tych nastolatków, którzy przeżywają swoje pierwsze miłości i uważają, że przetrwają wszystkie przeciwności losu bez względu na to co się stanie. Akcja toczy się głównie w 2 miejscach. W mieszkaniu Bliss i w szkole. Nie trudno więc wyobrazić sobie otoczenie, proste opisy tylko to ułatwiają. Postacie są jak najbardziej realne, bez jakichkolwiek super mocy czy wybitnych umiejętności (może poza wyglądem naszej Barbie). Łatwo zżyć się z każdym, nawet z Kelsey i Cade'm, którzy są postaciami pobocznymi. Dialogi nie s a zbyt wybitne, ale jak najbardziej spotykane w otoczeniu młodych osób.
Raczej nie jest to książka dla panów czy też pań szukających jakiejś lepszej literatury. Jest to coś na zrelaksowanie się w fotelu lub w łóżku. Od początku jasne było dla mnie, że nie będzie to nic wybitnego, ale nie było tak źle. Dobrze spędzałam czas przy tym i momentami udało mi się nawet w to wciągnąć. Czego efektem było to, że skończyłam książkę o 4 w nocy. Jedyną rzeczą jaką trzeba zaznaczyć to to, że czytałam to w oryginale więc nie wiem czy polskie tłumaczenie utrzymane jest w takim samym stylu. Jeśli czytałabym to po polsku to raczej oceniłabym to na 5/10, ale tak mogę dać temu taką okrąglutką 6. Kupować "Coś do stracenia" nie polecam (szczególnie ze względu na tą okropną okładkę!), ale jeśli ktokolwiek znajdzie to w bibliotece nie musi się tego bać. W najgorszym wypadku możecie zafundować sobie parę godzin "odmóżdżającej" literatury.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przeczytałam jako e-book (dlatego nie musialam patrzec na to totalne bezguście tudziez okładkę), ale ta książka to KOSZMAR. Płytka, bezsensowna, nadmiernie rozdmuchana akcja, zakończenie cukierkowate. Rzadko kiedy tak sie męczyłam przy czytaniu. Autorka trafiła na moją czarną listę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
withcoffeeandbooks.blogspot.com
O ile mi wiadomo to druga część jest gorsza, ale i tak chyba ją przeczytam. Przynajmniej ta bezsensowność jest na takim poziomie, że można się pośmiać :)
UsuńRaczej nie zdecyduje się na przeczytanie tej książki ,jakoś historia Bliss mnie nie zainteresowała:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam litery
W takim razie nic nie tracisz. Lepiej sięgnąć po coś ciekawszego :)
UsuńJeżeli to literatura niskich lotów to nie będę zainteresowana. Nie zainteresowała mnie też fabuła.
OdpowiedzUsuń[Mój blog]
Pamiętaj, zawsze mogło być gorzej, ale faktycznie, fabuła nie ma w sobie nic przyciągającego uwagę.
UsuńDziękuję już się za to zabieram. Możesz na odpowiedzi liczyć w następnym poście :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona część serii. Może ma to związek z tym, że czytając ją tak bardzo się uśmiałam. Pełna humoru i barwnych postaci :D
OdpowiedzUsuń