Love, Rosie - Cecelia Ahern

Love, Rosie - Cecelia Ahern

Tytuł: Love, Rosie
Tytuł oryginalny: Where Rainbows End/ Love, Rosie
Autor: Cecelia Ahern
Liczba stron: 512

Dawno, dawno temu, daleko, daleko stąd na dość dużej wyspie żyła czarnowłosa dziewczynka pragnąca połączyć swe życie z hotelarstwem. Równie dawno temu, ale nie tak już daleko od dziewczynki żył sobie chłopiec, którego marzeniem było zostanie lekarzem. Dzieci, jak to dzieci zaprzyjaźniły się ze sobą, ale z roku na rok oczywiście stawały się coraz starsze. Mówi się, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, ale czy na pewno? Rosie i Alex muszą przekonać się o tym na własnej skórze i to w ciągu prawie 50letniej podróży przez życie.


Słyszałam, że książka jest dobra, nawet obejrzałam trailer filmu i mnie zaciekawiło przyznaję, ale starałam się odłożyć to na później mając przekonanie, że to kolejny romans, czego naprawdę nie lubię. No, ale że nadeszła ta magiczna chwila, w której chciałam przeczytać coś szybkiego to padło na to. I NIE ŻAŁUJĘ! Love, Rosie jest przecudowne. Zaledwie dwie noce (ale gdybym mogła to przeczytałabym to jednym ciągiem) zajęło mi przeczytanie całości i już wiem jak bardzo (znowu) głupia byłam, że nie zdobyłam tego wcześniej.
Historia jest przecudowna. Napisana wspaniałym językiem, który każdy uwielbia czytać bo przedstawione jest to w formie e-maili i listów. Wszystkiego dowiadujemy się z wiadomości przesyłanych sobie przez bohaterów, w których jesteśmy świadkami tylko i wyłącznie ich emocji i krótkiego streszczenia ich życia. Dużo wykrzykników, znaków zapytania, używanie CapsLocka? W normalnej powieści by nie przeszło, tu aż jest to pożądane. Dzięki nim jeszcze lepiej wiemy co czują postacie i w jakich są nastrojach bez zbędnego, długiego i czasem bezsensownego opisywania tego. W końcu sami często pisząc z ludźmi używamy emotikonek czy innych podobnych form by wyrazić siebie. Pod tym względem postaci są do nas podobne i jeszcze bardziej możemy poczuć to co czują oni. Zupełnie jakbyśmy to my byli adresatem lub nadawcą danego listu.

Bohaterowie są jak najbardziej prawdziwi. Nie ma tu typowych, od których człowiekowi aż chce się rzygać, słodkich wyznań typu och misiaczku, kluseczko, ptysiu och jak ja bym cię schrupał. O nie, tutaj są typowe wiadomości przesyłane między znajomymi czy też rodziną. To tak jakby już nie oceniało się bohatera, ale człowieka. Jakby widziało się jego wnętrze, a tutaj widzimy wnętrza wielkiej liczby osób. Rosie jest kochana, aż mi jej było żal i tego co życie dla niej przygotowało. Z drugiej strony Alex. Mimo błędów i całego swego jestestwa polubiłam go tak samo. Jeszcze nigdy nie kibicowałam żadnej parze, aby byli ze sobą tak jak tej dwójce.
Pięćdziesiąt lat, bo prawie tyle mija od pierwszej chwili gdy poznajemy bohaterów, mamy do czynienia z nieustannymi wydarzeniami natury "o myślisz, że masz szanse na sukces bez żadnych problemów? nope! poradź sobie z tym!". W tym czasie pojawiają się również inne, nowe młode osoby, których życie możemy śledzić. Książka na pewno pokazuje nam, że obojętnie jak ciężka sytuacja by nie była, nie wolno nam się poddawać! Marzenia nic nie kosztują, a spełnienie ich może nam przysporzyć więcej radości niż cokolwiek innego. Szczególnie jeśli w drodze do nich pomożemy innym osobom dojść do celu i wskazać im właściwy kierunek w którym powinni podążać. Love, Rosie to historia, podczas której można się śmiać, płakać, wzruszać, denerwować i odczuwać wiele innych emocji. Śmiałam się na niej często, płakałam jeszcze częściej. W momentach kulminacyjnych łzy leciały mi ciurkiem, ale nie przejmowałam się nimi. Wiedziałam, że te sceny są tego warte. Nie żałuje zarwanych nocy poświęconych na czytanie tej książki, ani niczego innego. Przyznaję się, że nie mam własnego egzemplarza, ale zaraz przy najbliższej okazji postaram się go zdobyć i nic mnie przed tym nie powstrzyma. Koniec, czyli parę ostatnich stron jest napisanych w innym stylu, ale zupełnie takim aby zaspokoić moje oczekiwania.

Samą książkę oceniam na 9/10 bo w pełni na to zasługuje. Jeśli ktokolwiek nie zgadza się z tak wysoką oceną to nie rozumiem tych ludzi. Ta historia była po prostu przecudowna i co najważniejsze jak najbardziej prawdziwa. Prawda w pewnych momentach ilość rzucanych kłód pod nogi była aż zbyt drastyczna, ale takie coś jak najbardziej jest możliwe. Niestety nie jest to historia dla wszystkich. Na pewno spodoba się dziewczynom lubiącym romanse (chociaż tak tego bym tu nie nazwała) i marzącym o wielkiej miłości. Jak dla mnie zaskoczyło mnie to i swoją formą i przekazywaną treścią. Zachęcam wiele osób do przeczytania tej książki szczególnie jeśli chcecie poczytać coś klimatycznego i doprowadzającego człowieka do łez. Jest to idealna książka na te już prawie zimowe wieczory i mam nadzieję, że w moim życiu pojawiać się będzie więcej, i więcej takich powieści, a ich liczba nie będzie mieć końca.

Ps. Zapraszamy na nowo stworzonego Instagrama :3

1 komentarz:

  1. Nie czytałam tej książki, ale wszyscy ją niesamowicie polecają, więc pewnie w końcu się skuszę! ;))

    Magicznych Świąt!

    OdpowiedzUsuń