WARSZAWSKIE TARGI KSIĄŻKI - jak zostać podeptanym i przepuścić kasę na książki

Warszawskie Targi Książki
Tak, tak byłam na Warszawskich Targach Książki. Był to mój pierwszy raz na jakichkolwiek targach książki co było pewnego rodzaju ekscytujące. Wiecie, spotkać tyle książek wokół siebie, tylu ludzi kochających czytać i sprzedawać książki (to, że ceny są często wystrzelone w kosmos to inna bajka) jest cudownym przeżyciem, na które większość książkoholików czeka z utęsknieniem. Już dawno miałam przybyć na tego typu targi niestety za pierwszym razem nie wiedziałam, że takie coś się odbywa, następnie dowiedziałam się o wszystkim po czasie, a na ostatnie targi w Krakowie nie mogłam jechać bo oczywiście moja uczelnia jest najcudowniejszym miejscem na świecie i mi ułożyła zjazd akurat na tamten weekend. Nic tylko iść nad rzekę wejść na most i zapłakać. Tym razem jednak Warszawie nie odpuściłam i przyjechałam. Co prawda na jeden dzień, ale się cieszę nawet z tych kilku godzin. 

Warszawskie Targi Książki
Spotkanie z pisarzem
Nadeszła sobota. Zawstydzona, bo spóźniłam się na autobus, z samego rana przybyłam do Warszawy. Po wejściu na stadion od razu wmaszerowałam między książki lecz szybko się zreflektowałam. Hola, hola, powiedziałam sobie. Przecież zbliża się godzina 11 czyli spotkanie z koreańskim pisarzem! Co z tego, że nie znam jego książek. Trzeba pójść posłuchać, a może czegoś ciekawego się dowiem. Po dotarciu na miejsce siedzenia zastałam puste, na szczęście po czasie ludzi powoli zaczęło przybywać. Autor, a dokładnie Kim Young-ha cały czas odpowiadał po koreańsku, ale co tam. To był miód dla mych uszu, a tłumaczka sprawnie wszystko tłumaczyła dzięki czemu i zrozumiałam wszystko co powiedział, i sprawdziłam ile słów już zdołałam wyłapać i skojarzyć. Rozmowa była według mnie przeprowadzona wyśmienicie. Nie tylko dowiedziałam się jak powstawała książka, którą oczywiście nabyłam, ale także wplecone były historie z jego życia, dzięki którym ją napisał. I wiecie co? Było to jedyne spotkanie na tych targach, w których brałam udział i jest mi z tego powodu trochę smutno, ale nie żałuję. Gdy wybiła godzina 12, a Kim Young-ha wrócił do swego polskiego wydawcy jak grzeczny piesek pomaszerowałam za nim i o matko… Kupiłam jego „Czarny kwiat” i głupia, zbyt zachwycona i podjarana tym, że mam książkę człowieka, którego po raz pierwszy zobaczyłam godzinę temu, nie wzięłam dedykacji tylko sam jego podpis. Nadal to sobie wypominam…

Organizacja ( i bezwzględny zakaz wstępu z wózkami dla dzieci)
Już wam wyjaśniam o co chodzi. Na targach książki byłam pierwszy raz, ale na innych różnorakich targach już zdarzało mi się być. Nie ma się więc co dziwić, że na widok wózka i to takiego dla bliźniaków (tylko że zbudowanego na szerokość, a nie długość) podnosiło mi się ciśnienie. Otóż cały stadion podzielony był na kilka pięter z czego różnorakie prelekcje odbywały się w miejscach gdzie przestrzeni było mnóstwo. Natomiast stoiska wydawnictw, księgarni i antykwariatów… Wyobraźcie sobie że macie x miejsca. Starcza ono idealnie by utworzyły się 2 pasy ruchu, w których i tak ludzie cię popychali, wchodzili na ciebie i nie mówili przepraszam. Albo co gorsza przewracali cię i zamiast pomóc się podnieść mieli pretensję, że pojawiłeś się na ich drodze. Przecież jak to tak?! Szedłeś przede mną i jeszcze żądasz ode mnie przeprosin? A kim ty niby jesteś zwykły człeku… No kim? Z szoku aż nie wiadomo co odpowiedzieć. Wypada się tylko podnieść, otrzepać nie zwracając uwagi na inne osoby spoglądające na leżącego ciebie na podłodze i ruszyć przed siebie. Nie mam nic przeciwko dzieciom, ani ich pojazdom, ale proszę was. Skoro odbywa się takie wydarzenie jak targi, a miejsca nie jest dużo plus ludzi pełno nie bierzcie ich ze sobą (lub jeśli już naprawdę musicie zawijajcie w takie specjalne chusty i noście na klatce piersiowej). Przez dobre 5 minut czekałam i siłowałam się by przejść obok takich wózków i ich nie dotknąć/ nie oprzeć się bo niektórzy rodzice dostają napadu wścieklizny gdy coś takiego się zrobi. 

Książki i ich wartość
Przechodząc ze stoiska na stoisko spoglądałam to tu to tam w poszukiwaniu jakichś niezłych okazji. Niestety o ile większość książek była w cenach nie zachęcających do kupna, zdarzały się promocje -30%-85%. Najbardziej zachwyciło mnie wydawnictwo Kwiaty Orientu gdzie zostawiłam większość swych pieniędzy. Do reszty stoisk starałam się zbliżyć, ale po pierwsze zabrakło mi wiary w siebie po drugie pieniędzy. O ile to drugie mogłam pożyczyć od osób mi towarzyszących o tyle to drugie skończyłoby się zgnieceniem mi narządów wewnętrznych gdyż ludzie rzucali się na książki jak szczerbaty na sucharki. Nadzieja więc ma pozostała w stacjonujących na najniższym piętrze antykwariatach i stoiskach na dworze z tanimi książkami. I tu przegrałam wojnę chociaż udało mi się wygrać jedną bitwę. Nie pamiętam już, w którym to było antykwariacie (ale chyba to dobrze) gdy zobaczyłam najlepszą przecenę ever! Lśnienie King’a (poluje na jego angielską wersję, ale jak znajdę polską to też nie pogardzę) wersja pocket oryginalnie w cenie 15 zł. przeceniona na 18zł! Transakcja życia nie ma co. W reszcie miejsc ceny podobne więc zakupiwszy tylko jedną książkę i nie znalazłszy reszty mnie interesującej zakończyłam przygodę na targach. Trochę mi smutno i żałuję, że musiałam się śpieszyć na powrotny autobus. Następnym razem chyba pojadę sama by na spokojnie nie popędzana przez nikogo spędzić czas tam gdzie chcę i z większą ilością pieniędzy

Warszawskie Targi Książki
Bookhaul
A teraz to na co wszyscy czekają czyli co udało mi się zakupić. Jak widzicie na zdjęciu wszystkie książeczki są powiązane z Koreą. Cóż taki już los fanki tego kraju, ale nie żałuję. Zapowiada się naprawdę przyjemna lektura. 3 pozycje na samym dole zakupione właśnie na stoisku wydawnictwa Kwiaty orientu z czego najtańsza kosztowała 5 zł. No jak nie mogłam skorzystać z takiej okazji, no jak?! Mitologię zaś nabyłam w antykwariacie (jeśli byliście na targach to mówię tu o tym znajdującym się zaraz przy wejściu po lewo). Zapowiada się koreańsko-egzaminowy czas w mym życiu, ale to dobrze. Nie ma to jak w przerwach od nauki poczytać coś przyjemnego. Oprócz tego w moim posiadaniu znalazły się 4 zakładki. Chyba to nie będzie zaskoczeniem, że najlepszy ze wszystkich jest Marian z nieprzeczytane.pl prawda? : D

Informacje poboczne
Ludzi mnóstwo, a książek jeszcze więcej. Wielka szkoda tylko, że tak mało miejsca. Po powrocie bolały mnie ręce od dźwigania wszystkiego i nogi od wiecznego deptania mnie. Cenowo zniszczyło mnie też jedzenie. Wiem, że gdzieś dalej można było zjeść taniej, ale w tych „głównych” miejscach np. małą kanapka 7 zł. Natychmiast powiedziałam „nope” i zawróciłam. Polowałam na spotkania z kilkoma osobami, niestety nie udało mi się ich zobaczyć. Mówi się trudno. Mogę za to powiedzieć, że polskich booktuberów spotkać było łatwo. Widziałam kilku ale w tym zamieszaniu plus tym, że jestem wstydliwa nie podeszłam. Czy wybiorę się na kolejne targi? Zdecydowanie tak! Nie wiem kiedy to będzie i czy będę bez przeszkód mogła to zrobić, ale jeśli nic nie stanie mi na przeszkodzie na pewno to zrobię. A wam jak minął ten weekend? Też zostaliście stratowani na targach? : D

3 komentarze:

  1. Gratuluje zdobyczy :)
    Pierwsze Targi to zawsze wielkie wydarzenie w życiu każdego maniaka książek
    zaczytana_bella

    OdpowiedzUsuń
  2. Momentami tłumy były nie do okiełznania i rodziców z wózkami rzeczywiście było dość sporo. Nie mniej jednak, większość tego najgorszego czasu czekałam w kolejce więc nie poruszałam się zbyt wiele :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie byłam, ale może na Krakowskich się pojawię :) Mam nadzieję, że chociaż na jeden dzień :) Mój pies nie da rady na dłużej zostać sam ;p

    reviewjunkiebooks.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń