Kiedy człowiek pokona śmierć - Futu.re


Mieszkam w centrum miasta, ale mam to szczęście, że przed oknami rozpościera mi się widok na skwerek z dwoma potężnymi, pięknymi kasztanowcami. Raj dla mych oczu. Ale co jeśli zamiast nich stałyby budynki tak wysokie, że zasłaniałyby Słońce? Tak wielki, że pochłonąłby właściwie całe miasto?
Taki obraz świata serwuje nam Dmitry Glukhovsky w powieści Futu.re. Ciasny, zbity i przerażający.



Znajdujemy się w Europe w XXV wieku; w końcu zjednoczonej, pełnej pięknych i zdrowych młodych ludzi. W tej wizji świata ludzkość poradziła sobie ze śmiercią nie musząc się już jej obawiać.  Mimo wszystko ten świat z betonu, szkła i przede wszystkim kompozytu jest podzielony. Tylko u góry, w tych tysiącpiętrowych wieżowcach żyją ci, którzy nie muszą się niczym przejmować, którzy mogą sobie pozwolić kopuły imitujące prawdziwe niebo, na ostatnie butelki prawdziwego wina z winiarni, której już dawno nie ma, bo na niej stoi kolejny kompozytowy drapacz chmur.
Ludzie zrezygnowali z nieba - ale nie na długo. Bóg nie zdążył nawet mrugnąć, nim najpierw się do niego wprowadzili, a potem go wyeksmitowali.
Pod tą piękną fasadą skrywa się druga twarz. Przy samej ziemi gnieżdżą się w kubikach 2x2x2 (i nawet gorszych melinach) ludzie, którzy nie wyzbyli się jeszcze ludzkich odruchów. 

Nad tym chaosem starają się zapanować Nieśmiertelni, a należy do nich nasz główny bohater Siedem-Jeden-Siedem lub jak kto woli Jan Nachtigall. Nieśmiertelni to można by rzec jednostka specjalna tego świata, pilnująca kwestii przeludnienia, ponieważ nasza biedna Ziemia jest tak oblegana, że rząd postanowił coś z tym zrobić wprowadzając prawo o wyborze. Chodzi o to, że powiedzmy para, która spodziewa się dziecka zarejestruje je, ma prawo do wyboru: któremu rodzicu zaszczepić akcelerator, który sprawia, że ciało człowieka zaczyna się starzeć aż ten w końcu umrze, ale dzięki temu dziecko może się urodzić. Lub dokonać aborcji. W przypadku niezarejestrowanej ciąży wpada taka banda wyżej wspomnianych Nieśmiertelnych, która bez gadania zaszczepia rodzica i funduje mu starość, a dziecko zabierają ze sobą. Takie dziecko trafia do internatu, w którym szkoli się przyszłych Nieśmiertelnych, więc łatwo nam się domyślić skąd się nasz bohater wziął. 

Jednak zbyt łatwo być nie może i Jan od ważnej persony dostaje specjalne zadanie: zlikwidować Rocamorę, głównego działacza partii życia i jego żonę. Zdradzę Wam tyle, że nie wszystko idzie po myśli Jana, który otrzymuje dowództwo nad jego grupą oraz szansę na kuszący awans. 
Od tego momentu, ponieważ narrację prowadzi 717, możemy głębiej poznać bohatera, mamy do czynienia z wewnętrzną przemianą, poznajemy mroczne wspomnienia z internatu i nowe uczucia, które w nim kiełkują. 

Ten świat jest przerażający w moim odczuciu. Ale jest świetnie wykreowany, to pierwsza moja powieść tego autora i jestem naprawdę zachwycona, tym co stworzył. Starszych ludzi, tych którym wszczepiono akcelerator, trzyma się w rezerwatach, aby nie psuli swoim wyglądem humorów perfekcyjnych wiecznie młodych ludzi. Wszystko jest sztuczne, nawet bizony... O i to ciekawe, bizony, które w zasadzie od początku hodowane były w wielkich baliach jako żywe płaty mięsa, rozumiecie? Bez głowy, kopytek, ogonka... samo mięso, od początku hodowli do końca. W tym świecie jest nawet perfekcyjna nieuginająca się zielona trawa, prawie jak żywa, tylko sztuczna. Tabletki dające szczęście, sen, orgazm. Szklane tuby i pociągi, które w parę godzin przemierzą całą Europę wzdłuż i wszerz. 
Wyobraźcie sobie, że ta piękna Barcelona ze swoją słynną Sagrada Familia, Parkiem Guell, La Rambla i innymi zabytkami staje się najgorszym zbiorowiskiem śmiertelnych ludzi, zbirów i biedoty. Że kryje się pod kompozytową kopułą, i że zbudowana jest z 576 okrągłych wieżowców z kompozytu;

Sergey Kritskiy


Powieść daje do myślenia. Gorąco polecam do przeczytania w wakacje. Czytając ją na balkonie, w parku na kocu, nad wodą, słuchając śpiewu ptaku i czując wiatr na skórze, przerwijcie na chwilę i rozejrzyjcie się. Czy wolelibyście, żeby ta trawa była sztuczna, śpiew ptaków leciał z głośników, a słońce było tylko złudzeniem na kopułowatym sklepieniu imitującym sztuczne niebo? Czy w imię tego warto wyzbyć się człowieczeństwa?
Pod moimi nogami naprawdę ściele się trawa, miękka, soczysta, prawie jak żywa - ale jest niezniszczalna, absolutnie niewrażliwa na deptanie, nie potrzebuje wody ani słońca i do tego nie brudzi ubrania. We wszystkim jest lepsza od prawdziwej, może oprócz tego, że jest nieprawdziwa.

Równie gorąco jak dzisiejszy jest dzień zapraszam do lektury i do podzielenia się własnymi przemyśleniami. Jaki powinien być według Was ten perfekcyjny świat?

Chętnych zapraszam również na stronę: http://www.futu.re/ można przeczytać 1 rozdział (który nie oddaje całości, dlatego zachęcam do dalszej lektury). Zamieszczone tu są również fantastyczne ilustracje Sergeya Kritskiy'ego, które także można znaleźć w książce. Ponadto możecie posłuchać specjalnie nagranych utworów do tej powieści autorstwa Nikolaya Krivina, jest ich 30 i odpowiadają one rozdziałom.


Nie robimy nic ze swoją wiecznością - szemrze Beatrice. - Jaką wielką powieść napisano przez ostatnie sto lat? Jaki wielki film nakręcono? Jakiego wielkiego odkrycia dokonano? Przychodzą mi do głowy same starocie. Niczego nie zrobiliśmy ze swoją wiecznością. Śmierć nas popędzała, Jacob. Śmierć zmuszała nas do pośpiechu. Zmuszała nad do korzystania z życia. Śmierć była kiedyś wszędzie widoczna. Wszyscy o niej pamiętali. Nadawała strukturę: oto początek, oto koniec.

Tytuł: Futu.re
Tytuł oryginału: Будущее
Wydawnictwo: insignis
Przekład: Paweł Podmiotko
Ilość stron: 635 + ilustracje

1 komentarz:

  1. Czytałam dobre opinie o tej książce, chciałabym przeczytać. To żywe mięso w płatach mnie przeraziło ;o

    OdpowiedzUsuń