Review 1 "Angels and demons"
Rozpoczynając swoją przygodę z książkami Dan'a Brown'a złamałam niepisaną zasadę numer 1. Najpierw obejrzałam film dopiero zabrałam się za czytanie. To był główny powód dlaczego zabrałam się za czytanie tego tak późno bo, aż 6 lub więcej lat później. Nie pamiętam dokładnie co sprawiło, że film nie przypadł mi do gustu, ale w końcu po zachwytach mojej przyjaciółki nad tymi książkami postanowiłam dać im szansę.
Pierwsza z serii "Anioły i demony" zapoznaje nas z głównym bohaterem Robertem Langdonem. Historyk wykładający na Harvardzie zostaje wplątany w niebezpieczne zdarzenia mające miejsce w Watykanie. Od samego początku książki możemy w swoich głowach wykreować dokładny obraz opisywanych miejsc. To tak jakbyśmy tak byli i to my sami grali jakąś trzecioplanową postać. Widać wielki własny wkład autora w to co pisał, szczególnie biorąc pod uwagę historię Iluminatów, antymaterii oraz samego Watykanu. Postacie zachowują się bardzo ludzko, nie ma w nich typowych "bohaterów - ja obronię każdego i bo jestem najlepszy, najmądrzejszy i najsilniejszy". Pokazane są typowe dla człowieka błędy oraz uczucia z nimi związane. Akcja zmieniająca się praktycznie z każdym rozdziałem trzyma do samego końca. Nawet jeśli myślimy, że wiemy już jak to wszystko się skończy następuje moment, w którym nasza pewność zostaje zdeptana a na światło dzienne wychodzi nowa, nie wspomniana nawet wcześniej sprawa.
Całą książkę oceniam na wielką piątkę z plusem. Zaczynając od głupoty przechodząc do mądrości i taktyk a kończąc na szaleństwie i ogromnym oddaniu się sprawie jest w niej wszystko co być powinno i nie ma tu żadnej sztuczności. Może oprócz jednego momentu. Dokładnie chodzi mi o ostatnie pojawienie się kamerlinga na balkonie i to jak on się zachowywał. Nie chciałam spoilerować, a ci którzy przeczytali lub przeczytają w przyszłości będą wiedzieć dokładnie o co mi chodzi.
Jeśli ktoś jeszcze nie nie miał okazji zapoznać się z tym niech jak najszybciej nadrobi zaległości. Naprawdę warto!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Opad szczęki. Krew w żyłach zamrożona. Podziw za research autora. Coraz szybsze czytanie w miarę postępowania akcji. Takim zapamiętałem Browna i jego kunszt przejawiający się w każdej powieści. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych pisarzy. :)
OdpowiedzUsuń