Wojna w blasku dnia. Księga II

Autor: Peter V. Brett
Tytuł: Wojna W Blasku Dnia, Księga II
Tytuł oryginalny: The Daylight War
Ilość stron: 524

Zaraz po skończeniu Księgi I musiałam zabrać się za Księgę II. Od razu porwała mnie dalsza część historii i gdyby nie fakt, że muszę chodzić na zajęcia to przeczytałabym to w jeden dzień. Tak zabrało mi to aż 3 dni, ale nie żałuję ponieważ dzięki temu więcej czasu udało mi się spędzić z bohaterami, zanim opuszczę ich świat na kolejne kilka miesięcy. Kolejna część nie jest jeszcze nawet napisana i muszę czekać aż pojawi się w oryginalnej wersji plus czas doliczony na opublikowanie dwóch tomów w Polsce. To jest złe! No, ale po krótkim marudzeniu wróćmy do tematu samej książki, a raczej tego co ona zawiera. 

 Przy poprzednich częściach widać było, że tą książkę pisał facet. Może inni nie odnieśli takiego wrażenia, ale dla mnie było to tak oczywiste jak słońce na niebie. Z tego też względu bardzo zdziwiłam się i po prostu rozwaliło mnie gdy pojawiały się sceny, których typowo spodziewałabym się po żądnych zemsty kobietach. Opis wojny w jednym miejscu bardzo mi się podobał, chociaż widać już było, że gdy przeszło się do drugiego miejsca w tej książce to pomysły na jakąś bardziej ciekawą bitwę po prostu się chyba autorowi wyczerpały. Natomiast nie mam żadnych zastrzeżeń co do opisu jednej z uroczystości, chociaż fakt dlaczego ona powstała nadal mnie irytuje. To co zaś śmieszy, ale niektórych czytelników mogłoby zirytować, to fakt, że ta historia szczególnie z punktu widzenia więzi rodzinnych zmieniła się w taką mini telenowelę. To jakie pary występują, a co najważniejsze z jakiego powodu jest tak irracjonalne, że po prostu nie mieści się w głowie. Kolejnym plusem jest dodawanie coraz to nowszych rodzajów broni/magii  przez co czytelnik się nie nudzi tylko chce wiedzieć coraz więcej. Z kolei rzeczą, którą chciałabym poznać jest bardziej sytuacja w Otchłani. Szczególnie fragmenty jej opisu bardzo mnie zaciekawiły i sprawiły, że chce się wiedzieć więcej i więcej. Przechodząc do zdarzeń i bohaterów to Renny nadal nie lubię, ale po tym co się wydarzyło, mój stosunek do niej lekko się poprawił. Gared za to jak szybko zdobył moje uznanie tak szybko je stracił. Arlen wraz z Jardirem (zaraz więcej napisze o tej parze) zrobili się dla mnie bardzo nie wiem jak to dokładnie określić... ckliwi, miękcy. Rojer coraz to bardziej zmienia się w prawdziwego mężczyznę, a Elona pokazuje swoją "mądrzejszą" stronę.
Ludziom powinna spodobać się ta seria oraz ta część ze względu na genialne ilustracje w niej zawarte. Czasami są one tak dokładne, że możemy np. przyjrzeć się każdemu runowi z bliska. Niestety minus jest taki, że w Księdze II i bodajże w I czasami obrazki wyprzedzały o 1-2 strony wydarzenia co mogło w pewien sposób zirytować.
WIELKIM MINUSEM jest za to osoba, która tłumaczyła? albo robiła korektę tekstu. Nie wiem kto dokładnie się tym zajmuje, ale znajdują się tu, w poprzedniej części też o czym zapomniałam wspomnieć, takie błędy, że aż głowa zaczyna boleć. Rozumiem czasem zdarzy się jakaś literówka bo ktoś nie zauważy, ale nie praktycznie co rozdział. Szczególnie gdy zamiast słowa "córka" napisane jest "syn", który nawet w tej scenie nie uczestniczył, czy jakoś tak.
Równoważąc dużym plusem jest sposób ukazania praktycznie tych samych osób z prawie tymi samymi mocami, ale w praktycznie odrębny sposób. Tam gdzie jeden szedł w lewo drugi skręcał w prawo i na odwrót.
Końcówka rozwaliła mnie doszczętnie. Człowiek spodziewa się albo jednego rozwiązania, albo drugiego, a autor funduje trzecie zupełnie inne i pod jednym względem nie do pomyślenia. Teoretycznie wiadomo co się stało na końcu, ale z powodu wielu zawirowań, które tam występują niczego nie można być pewnym dlatego też tak bardzo chce znać kolejną część.

Podsumowując polecam tą serię każdemu, kto lubi fantastykę. Szczególnie że po wielu staraniach i poznaniu innych pozycji nie mogę zdefiniować, do której dokładnie pozycji ta historia powinna być przypisana. Po krótkim opisie, który dałam koledze usłyszałam, że zawiera to w sobie trochę minecrafta i trochę Supernaturala, co w pewnym sensie jest prawdą. Występują tu ładne opisy sytuacji, które na prawdę mogły wystąpić w średniowieczu. Żałuję bardzo, że ta seria nie jest aż tak popularna jak np. Zmierzch bo według mnie o wiele bardziej sobie na ten fakt zasługuje. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz