KWIECIEŃ 2015
Czyli co udało mi się przeczytać w ciągu ostatnich 30 dni :)
Kwiecień pod względem czytelniczym i pisarskim mogę uznać za bardzo owocny miesiąc. Nie dość, że udało mi się skończyć całą pracę licencjacką to na mojej liście przeczytanych książek pojawiło się 9 nowych pozycji (co prawda ostatnią z nich skończyłam czytać 1 maja o 2 w nocy, ale dopiszę to do kwietniowej listy, wiecie takie lekkie nagięcie zasad). Dodatkowo o każdej z nich coś powinno się ukazać, a o niektórych nawet już się ukazało, na tym blogu. Oprócz dwóch książek reszta to dość stare pozycję, ale wiecie, trzeba w końcu nadrobić zaległości i poczytać trochę staroci.
Pierwszymi książkami, za które się wzięłam od razu gdy nastał pierwszy dzień kwietnia były "Zostań jeśli kochasz" i "Wróć jeśli pamiętasz" Gayle Forman. Razem 526 stron pięknej historii o miłości, życiu, a co najważniejsze o wpływie muzyki na nasze życie. Jak już wspomniałam, druga część była o wiele lepsza chociaż nie sądzę, by dało się ją tak dokładnie zrozumieć bez zapoznania się z pierwszą. Tak czy siak bardzo się cieszę, że udało mi się je przeczytać.
Dalej mamy serię książek pt. "Jutro" a dokładnie jej 6 pierwszych części. Najlepsza jak na razie okazała się dla mnie 5 część, chociaż więcej rozpiszę się o tym w poście poświęconym tym książkom. Długo wzbraniałam się przed choćby dotknięciem tych książek ponieważ, no cóż, za każdym razem gdy widziałam je na półce w księgarni lub antykwariacie okładka wprost krzyczała do mnie "Nie patrz na mnie, jestem zwykłą książką dla dzieci. Nie znajdziesz we mnie nic ciekawego.". Wiecie, skoro sama książka, a raczej seria, tak do mnie krzyczy to się jej posłucham. No, ale nadszedł w końcu ten dzień i po głębszym zapoznaniu się z tematem, nie żałuje tej decyzji. Chociaż, no niestety, ale nie jest to seria, którą MUSZĘ kupić i koniecznie mieć. Kiedyś może pojawi się na moim regale, ale na pewno nie jest to ten czas. Mimo wszystko John Marsden odwalił kupę dobrej roboty pisząc tą serię, która do 6 części liczy sobie aż 1628 stron (przynajmniej według jednej z księgarni).
Na ostatku została "Carrie" Stephena Kinga czyli 253 strony historii młodej dziewczyny z mocami. To druga książka Kinga, którą przeczytałam i na którą polowałam już od jakiegoś czasu. Wcześniej tylko słyszałam ten tytuł i kompletnie nie wiedziałam o czym to jest. Potem obejrzałam film, a gdy w końcu zabrałam się za książkę, zobaczyłam jak bardzo wizja pisarza może różnić się od wizji reżysera.
Podsumowując razem przeczytałam aż 2407 stron co uważam, że jest na prawdę dobrym wynikiem zważając na nawał pracy jaki miałam. Dodatkowo żadnej z przeczytanych pozycji nie żałuję, co czasem się zdarza, ale na szczęście nie miałam po żadnej z nich kaca książkowego. Mam nadzieję, że inni też mieli tak dobre zbiory jak ja :)
Strasznie chcę się dobrać do wszystkich książek z Twojego wrap upa, oprócz "Jutra", które prawie skończyłam, i naprawdę źle wspominam :(
OdpowiedzUsuńI gratuluję dobrych wyników w podsumowaniu :D
http://biblioteczka-blanki.blogspot.com/
Źle w sensie, że takie smutne, czy że tak okropnie napisane? Ja już skończyłam całą serię i pojawił się u mnie kac książkowy, więc musiałam zabrać się za Kroniki Ellie
UsuńOgólnie strasznie mi się dłużyło czytanie, z każdym kolejnym tomem męczyłam się coraz bardziej... :c
UsuńAle jakoś chyba niedługo znowu wrócę do czytania, może tym razem będzie lepiej :p