Droga do przebaczenia - John Burnham Schwartz

Tytuł: Droga do przebaczenia
Tytuł oryginalny: Reservation road
Autor: John Burnham Schwartz
Ilość stron: 311

Dwight Arno wraca ze swym synem z meczu. Są już mocno spóźnieni przez co przekroczenie prędkości jest według mężczyzny nieuniknione. W tym samym czasie Ethan Learner wraz ze swoją rodziną wraca do domu z niedzielnego pikniku. Drogi dwóch mężczyzn przecinają się wskutek czego ginie Josh, syn państwa Learner'ów. Od tej chwili życie obu mężczyzn zmienia się diametralnie, choć każdy stara się jakoś poradzić z zaistniałą sytuacją. Cała droga, przez którą muszą przejść mężczyźni oraz ich rodziny została opisana w książce Schwartz'a.



Użyty tu język jest prosty bez jakichkolwiek dziwnych fanaberii. Zdania prosto napisane. Minusem jest korekta, która czasem mnie irytowała. Momentami po dwa razy powtarzane były te same wyrazy lub wstawione w przypadkowych miejscach. Czytając to wydawało mi się, że słownik autora nie jest zbyt bogaty. Nawet dla dziecka z podstawówki nie sprawiłoby to zbytniej trudności. Dodatkowo podzielona na trzy perspektywy z czego dwie ojców, były pokazane w pierwszej osobie, a trzecia czyli Gracie w trzeciej. Z powodu tematu jaki zostal tu zawarty słowa powinny oddawać jakieś uczucia. Tu tylko czytało się o smutku, łzach i innych emocjach i nic poza tym.

Tematem historii jak już wcześniej napisano jest śmierć dziecka i próba przetrwania tego. Temat, mimo że ważny jest raczej pospolity. We większości filmów i książek możemy znaleźć takie wydarzenia. Nie ma tutaj żadnej wartkiej akcji, a raczej szybkie streszczenie wydarzeń z życia codziennego. Zupełnie jak w wiadomościach telewizyjnych czy też gazecie. Nie wiem czy taki był właśnie zamysł autora czy też nie. W pewnym momencie napisane zostało, że cały wypadek opisany został w gazecie jako zbitek cyfr i czystych faktów, a to nie podobało się jednemu z bohaterów. Ciekawa jestem czy gdyby Ethan czyli ten, o którym mowa, żył naprawdę i przeczytał tą książkę miałby o niej dokładnie takie samo zdanie. Tym co najbardziej nie spełniło moich oczekiwań było zakończenie. Czytając nie traciłam nadziei na jakiś zwrot akcji czy chociaż na dość emocjonujący moment. To co się zdarzyło, rozczarowało mnie tak bardzo, że odłożyłam książkę ze świadomością, że nie będę chciała do niej wrócić.

Co dziwne, najbardziej spodobały mi się postaci dzieci. Były najbardziej naturalne i miały w sobie jeszcze tą niewinność i oryginalność nie zniszczoną przez świat. Albo może powinnam napisać niezniszczoną przez autora? W końcu pisał o nich bardzo mało, a skupiał się głównie na trzech, czterech osobach. Inna sprawa ma się z dorosłymi. Niby postacie prawdziwe z naturalnym zachowaniem w sytuacji, która im się przydarzyła, a jednak autor nie wyposażył ich w pewnego rodzaju wnętrze i jestestwo potrzebne do przekazania uczuć czytelnikowi. Przedstawienie ich było bardziej podobne do charakterystyki bohaterów, którą trzeba było robić w szkole podstawowej i polegało tylko na sprawdzeniu czy zapoznało się z wymaganą lekturą. Tutaj plusem jest mała liczba bohaterów więc nie trzeba było poświęcać swojej uwagi jeszcze większej liczbie postaci z brakami w swoim jestestwie. To po prostu byli zwykli ludzie bez jakichkolwiek większych i oryginalniejszych właściwości czy też zainteresowań. Muszę jednak przyznać, że dobrym momentem z przedstawieniem bohaterów był opis ciała Gracie. Dokładnie chodzi mi o jej nagość i to, że autor (co jak na czas napisania książki był typowy) nie wydziwiał z tym, że jakiekolwiek włoski na ciele zwłaszcza te w miejscach intymnych to zło powszechnie, które trzeba tępić.

Okładkę książki miałam filmową. Jak najbardziej pasowała mi jej wizualizacja. Trzy perspektywy i trzy osoby, proste i na temat. Z kolei, na bodajże amerykańskiej znajdowało się miejsce, na którym wszystko się zaczęło. To również jak najbardziej było trafne zwłaszcza, że oryginalny tytuł to nazwa drogi z zaistniałego wypadku.

Podsumowując Droga do przebaczenia nie zachwyca. Zła również nie jest, ale brakuje jej wiele do arcydzieła. Chociażby przekazania uczuć, a nie tylko ich opisów czytelnikowi. Kto chce niech czyta, ale posiadanie jej w swojej biblioteczne to zbędna potrzeba. Powstał również film na jej podstawie. Mam nadzieję, że będzie on lepszy od swojej papierowej wersji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz