Do wszystkich chłopców, których kochałam - Jenny Han
Tytuł: Do wszystkich chłopców, których kochałam
Tytuł oryginalny: To All The Boys I've Loved Before
Autor: Jenny Han
Liczba stron: 448
Lara Jean to siedemnastolatka z dość oryginalnym sposobem na odkochiwanie się. Gdy zakochuje się w chłopaku, a chce by ta "miłość" się skończyła, przeprowadza dość ciekawy rytuał. Pisze do każdego z nich list miłosny, jednak żadnego z nich nie wysyła. Razem z zamknięciem listu w starym pudełku na kapelusze swojej mamy, zamyka swoją miłość, a wszyscy jej chłopacy o niczym się nie dowiadują. Wszystko się zmienia gdy pewnego dnia pudełko znika, a listy zostają wysłane do każdego obiektu uczuć dziewczyny.
Całą historię i styl w jakim została napisana mogę porównać do Fangirl, chociaż nie nie są one dokładnie na tym samym poziomie. Mimo iż "Do wszystkich chłopców, których kochałam" nie jest aż takim arcydziełem to czytanie jej sprawia przyjemność. Oczywiście nie możemy tu liczyć na żadną ważną i inspirującą historie. To taka po prostu lekka książeczka, za którą dziękuję sama już nie wiem komu, bo wzięłam się za nią zaraz po "On wrócił". Była ona jak miód na moje zszargane nerwy. Ot taka sobie historia dla nastolatków o ich życiu, problemach i miłości. Z łatwością można to zauważyć typowy wzór. Najpierw bohaterowie się kochają, potem rozchodzą, potem znowu schodzą, rozchodzą i tak dalej. Mimo to historia wciąga. Jest tak lekka, że człowiek nie zauważa kiedy minęło sto, dwieście, trzysta stron. Opisane wzloty są ciekawe, a upadki... no cóż, typowe dla ludzi w tym wieku. Dla ludzi dorosłych wydawałyby się błahe, dla uczniów liceum wydają się być najważniejsze w całym ich dotychczasowym życiu
Niezbyt duża liczba bohaterów pozwala na dokładne zapoznanie się z głównymi postaciami.. O głównych obiektach uczuć dowiadujemy się zresztą dokładniej z listów LaryJean. Główna bohaterka przypomina troszeczkę taką MarySue. Niby taka szara myszka, a jednak gdy przychodzi co do czego to pokazuje się jej idealna strona. Dobrym jest to, że nie pokazano tego tutaj aż tak bardzo więc jej postać nie działa nam na nerwy. Najbardziej naturalna, chociaż trochę zbyt dorosła na swój wiek była postać Kitty - młodszej siostry LaryJean. Mimo to, to ona najbardziej zdobyła moje serce. Niektórym osobom poświęcono zbyt mało czasu. O głównym wrogu bohaterki dowiadujemy się tylko tyle, że jest ładna popularna i ma okropny charakter. Takie dość typowe. O dorosłych jest jeszcze mniej zawartych informacji. Patrząc na to głębiej można wysnuć inne wnioski takie jak szczerość czasem może dostarczyć ci wielu przyjaciół, ale również sprawić, że ich stracisz. Do tego samego może doprowadzić miłość. Gdy się skończy nie ma się przy sobie ani ukochanej osoby, ani przyjaciół, których kiedyś się zostawiło.
Patrząc na okładkę możemy domyślać się, że to właśnie jest LaraJean. Dziewczyna z czarnymi włosami, białe tło i różowy napis. No typowy szkolny romans z dodatkowo wplecioną fabułą. Bardziej jednak od polskiej okładki wolę jej amerykańską wersję. Niby nie różni się aż tak bardzo, ale lepiej mi się na nią patrzy.
Nie ma tak naprawdę co więcej powiedzieć o tej książce. Do wszystkich chłopców, których kochałam mogę polecić każdemu kto ma ochotę poczytać o niewinnej nastoletniej miłości i wynikających w związku z tym skutkach. Nie jest to lektura obowiązkowa, ale po ciężkiej zmuszającej do myślenia książce, jest ona idealna. Dzięki temu mózg wam się nie "przegrzeje". Ocenić to mogę na 8/10. Czytało się przyjemnie, nie wymagało ode mnie żadnych większych poświęceń i skończyło się w odpowiednim momencie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hmm... brzmi ciekawie i faktycznie nie tak, że jest to jakieś arcydzieło, ale może jeśli będę miała ochotę na taką lekką książeczkę w ramach relaksu, to po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Mam coraz większą ochotę na tę powieść!
OdpowiedzUsuń