Tytuł: Szklany tron
Tytuł oryginalny: Throne of Glass
Autor: Sarah J. Mass
Ilość stron: 512
Celaena nazywana jest przez ludzi Zabójczynią Adarlanu. Słynna w całej krainie popełnia błąd i trafia do kopalni soli gdzie po upływie roku zostaje wezwana przed oblicze Doriana, syna króla. Chłopak składa jej propozycję nie do odrzucenia. Dziewczyna wyrusza wraz z nim do jego zamku by wziąć udział w turnieju o tytuł Królewskiego Obrońcy. Musi w związku z tym pokonać dwunastu swoich przeciwników inaczej znów wróci do kopalni gdzie czekać na nią będzie tylko i wyłącznie śmierć.
Książka jest niesamowicie popularna na polskim jak i zagranicznym booktubie. Wszędzie o niej głośno, a opinie są raczej jednogłośne. Szklany tron to arcydzieło, które trzeba znać! - słyszałam od innych, ale mimo to bardzo się wzbraniałam od tej historii. W końcu pięknego, ciepłego październikowego popołudnia ta książka wpadła mi w łapki i od razu się za nią zabrałam. Efekt? Możecie o nim przeczytać niżej, ale to jest tak cudowna książka, że aż ojejejejejejejejjej.
Styl autorki jest genialny. Niby nie ma w nim nic niezwykłego, ale to jak układa zdania i co robi z czytelnikiem to majstersztyk. Czytając miało się wrażenie, że widzi się w wyobraźni wszystkie zdarzenia. Nie było żadnych niepotrzebnych przymiotników bo gesty i wypowiedziane słowa same oddawały to jak czuli się bohaterowie. Opisy otoczenia, wyglądu czy też strojów też klimatycznie wpasowywały się w przedstawiony świat. Nawet jeśli nie wszystko było przedstawione dokładnie co do ostatniego szczegółu, każdy mógł wyobrazić sobie daną rzecz na swój własny sposób. Najważniejsze cechy muszące zaistnieć zaistniały i od razu po budowie sylwetki czy też otaczających ludziach wiadomo było z kim ma się do czynienia nawet jeśli dana osoba nie została przedstawiona z imienia czy też przynależącego do niego tytułu. Sarah J. Maas nie bała się też poruszać zwykłych sprawach, o których o dziwo w niektórych książkach nikt nawet nie ma zamiaru wspomnieć. Krwawienie, dziewictwo, ciągłe wymioty podczas treningu. Co lepsze autorka pisała prawdziwie. Stworzyła prawdziwych bohaterów.
Bohaterowie są genialni, tacy jak ludzie w normalnym świecie. Główna bohaterka, uwielbiam Celaenę. Tak dobrej postaci dawno nie spotkałam. Ostatni raz chyba w Trylogii czarnego maga.była taka dziewczyna, którą lubiłam i jej kibicowałam. Ma ona charakter człowieka, a nie marudzącej laski, która płacze za każdym razem jak ktoś coś od niej chce. Potrafi podejmować dobre decyzje czyli takie, które są ROZSĄDNE. Mam tu na myśli wybór każdej rzeczy jak np. to, że zwykła wieśniaczka chce się hajtnąć z księciem i co? We większości autorki robią tak, że nierealne małżeństwo staje się realne, a w rzeczywistości? No cóż może przemilczmy tą sprawę. Równie genialny okazał się Chaol. Kapitan próbuje zachowywać się jak mężczyzna, żołnierz, człowiek. Jest taki jak go wychowano nie taki jaki nie powinien być. Uwielbiam go po prostu i choćby z tego powodu shipuje CelaenaxDorian. Chaol niech zostanie dla mnie. Jeśli chodzi o księcia, który teoretycznie też jest bardziej głównym bohaterem to nie mam jak się o nim wypowiedzieć. Również został pokazany w dobry sposób i dał się polubić aczkolwiek nie był postacią, którą bym wielbiła. Reszta osób. Nehemia, ojciec Doriana, książe Perrington. Oni są osobami przedstawionymi w sposób ciekawy. Nie było o nich zbyt dużo napisane, aczkolwiek tak mało, ale tak wartościowych dodanych wiadomości, że chce się wiedzieć więcej o nich i więcej. O ich motywach, wartościach charakterze i wszystkim innym.
Ponadto wydanie jest cudowne. No po prostu nie ma tu o czym więcej mówić. Pięknie prezentuje się i przód i tył i również grzbiet okładki. Literki się świecą, a wnętrze jest jeszcze piękniejsze. Mówię tu o tej historii i w ogóle och.
Tak, sami widzicie, że zakochałam się w tym świecie. Z każdą przewróconą stroną chciałam wiedzieć więcej i więcej. Dopóki jej nie skończyłam to nie zaczęłam robić nic nowego (dlatego też zasnęłam przez to o 5 rano...). Czytając od razu styl, wygląd no po prostu wszystko przywodziło mi na myśl Trylogię czarnego maga. Aczkolwiek było inne, dość podobne ale i oryginalne. Mamy tu te same schematy, jednakże przecięte czymś innym nowym. Oczywiście jest jedna bohaterka i dwóch mężczyzn, z którymi można by ją złączyć, chociaż tu nie walczą oni tak o nią. Ona sama nie ciągnie ani jednego ani drugiego za nos i każe o siebie walczyć. Z czystym sumieniem oceniam Szklany tron 9/10 i zabieram się już za kolejną część jaką jest Korona w mroku, a was jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z tą pozycją zachęcam do jak najszybszego nabycia jej i czytania.
No i następna mnie nęci na cały cykl. :P
OdpowiedzUsuń