Starcie królów - George R.R. Martin
Tytuł: Starcie królów
Tytuł oryginalny: A clash of kings
Autor: George R.R. Martin
Ilość stron: 1022
Starcie królów jest drugim tomem Sagi pieśni lodu i ognia. W królestwie zaczyna się wojna. Każdy zaczyna mianować się królem i napada na siebie nawzajem. Królowa regentka wraz ze swymi dziećmi ukrywa się w zamku pozwalając, aby to jej ojciec i brat prowadzili wszelkie działania wojenne. Stark, Stannis, Renly, Joffrey to tylko nieliczni nazywający się królem i pragnący mieć władzę w kraju. Kto umrze, kto zdradzi, a kto zdobędzie sławę w walce. Można dowiedzieć się już w drugim tomie.
Chyba nie muszę mówić, że dzieła Martina to literatura na wysokim poziomie. Styl autora jest wyśmienity, a tworzone przez niego zdania odpowiednio oddają nie tylko samą historię, ale również klimat i otoczenie się tam znajdujące. Dzięki dokładnym opisom można mniej więcej wyobrazić sobie jak wyglądają poszczególne miejsca czy też osoby. O ile dopiski do myśli i zachowań bohaterów są według mnie bardzo pomocne i nadają książce głębi sprawiającej, że bardziej wczuwamy się w to co się dzieje o tyle niektóre rzeczy są zbędne. Między innymi irytowały mnie aż zbyt dokładnie opisy tego co jest na stole, czy też jaki statek jak się nazywa. Przyznaję, że czasem omijałam te wszystkie nazwy i bardziej skupiałam się na samych dialogach. Przez to cała opowieść stała się dłuższa i pod koniec miałam już dość, ale nadal chciałam czytać i wiedzieć co będzie dalej. To było trochę irytujące. Utrzymany podział na bohaterów odpowiednio pokazywał każdy zaczęty wątek tak, że wszystko stworzyło spójną całość.
Sama historia jest kontynuacją Gry o tron. Tytuł jest adekwatny do treści. W głównej mierze królowie Westeros ścierają się ze sobą nie zawsze walcząc fair. Martin nie boi się używać słownictwa bardziej odpowiedniego dla dojrzalszych ludzi. Nie jest to na pewno książka dla małych dzieci. Dużo wzmianek na temat seksu przywodzi na myśl, że autor mógł mieć ciekawą przeszłość z kobietami. Nie jest to historia tylko dzielnych rycerzy ratujących kobiety przed smokami gdzie zły bohater jest zły, a dobry dobry. Tutaj każdy pokazuje swoją dobrą jak i złą stronę. Można by tu chociaż wziąć pod uwagę Tyriona. Niebezpieczny dla swych wrogów, traktuje Sansę lepiej niż reszta jego rodziny, chociaż jej rodzina nie była dla niej zbyt miła. Oczywiście nadal jest tu pełno śmierci, ale nie zabili nikogo z moich ulubionych bohaterów więc jest dobrze.
Bohaterowie są tu pokazani bardzo ludzko. Mają w sobie dobre i złe cechy, potrafią myśleć i zachowują się tak jak zostali stworzeni na samym początku. Nie ma tu postaci typu MarySue za co autorowi należą się wielkie brawa. Gdy ktoś ma być próżny Martin pokazuje jego próżność, a gdy sprytny to jego spryt. Nie ma czegoś takiego, że bohater, któremu przypisana jest piękna mowa nie potrafi złożyć prostego zdania. Każdy wciela się w siebie i co więcej zachowuje się również odpowiednio do swego wieku. Można uznać że historia toczy się w średniowieczu, a wtedy średnia życia była niższa więc ludzie zaczynali wszystko wcześniej. Nastolatkowie zawierali już śluby i wybierali się na wojny pragnąc zdobyć sławę. Ogólnie ludzie zostali pokazani tak jak być powinni, dzięki temu książka zyskuje na wartości, a czytając ma się wrażenie, że mogliby oni istnieć naprawdę.
Całościowo Starcie królów jest bardzo dobrą książką. Ukazuje prawdziwą stronę wojny i walk takie jak głód, śmierć, gwałt na niewinnych osobach a nie tylko chwałę i zdobycze. Podzielenie na perspektywy poszczególnych bohaterów nadaje spójności tekstu, dzięki której czytelnik wie co się dzieje w każdej części kraju, a nawet za murem. Wplecenie magicznych istot i czarów nadaje temu tylko więcej "piknateri". Aż chce się czytać. Gdyby jednak ta część miała troszeczkę mniej opisów otoczenia byłabym o wiele szczęśliwsza. Pod koniec naprawdę czekałam tylko kiedy to się skończy, ale gdy nadeszła ta chwila czułam niedosyt. Ocenić ją mogę na 7,5/10. Jeśli ktoś jeszcze się z tym nie zapoznał to nie tracić czasu! Brać i czytać, zostawić wszystko inne! Ta saga jak i sam autor zasługuje na to, aby kupować i czytać jego dzieła. Szczególnie jeśli wcześniej oglądaliście tylko serial. Tu wątki zaczynają się już różnić, a akcja nie jest dokładnie taka sama jak na ekranach telewizorów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chyba jestem jedyną osobą, której jakoś w ogóle nie ciągnie do twórczości Martina. Nie wiem czy coś jest ze mną nie tak, ale wcale nie mam ochoty na jego książki :D Może kiedyś mi się coś przestawi, ale póki co, dam sobie spokój ;)
OdpowiedzUsuńraven-recenzje.blogspot.com
Wszystko z tobą w porządku :) Gorzej bo mnie nie ciągnie do książek Kinga, a jego to każdy raczej zna i podziwia :)
Usuń