Szyfr Szekspira - Jennifer Lee Carrell

Szyfr szekspira - Jennifer Lee Carrell
Tytuł: Szyfr Szekspira
Tytuł oryginalny: Interred with their bones
Autor: Jennifer Lee Carrell
Ilość stron: 404

Podczas próby w teatrze Globe w Londynie, Kate odwiedza nieoczekiwany gość. Jej mentorka jak również ktoś bliski jej sercu, Rosalind przychodzi z niecodzienną propozycją - odnalezienia cennego skarbu. Niestety zanim jest w stanie zapoznać ją w dalsze szczegóły zostaje zamordowana. Co dziwniejsze śmierć zadana jest po szekspirowsku. Zabijane są kolejne osoby i w sposób szekspirowski. Kate sama już rządna wiedzy chce dowiedzieć się co tak właściwie podarunek Rose ze sobą niesie, a jak cień podąża za nią Szekspir wraz ze swymi trupami.


Książka na pewno jest warta przeczytania chociaż jej styl nie jest zbyt inspirujący. Fakt, autorka starała się pisać jak najlepiej i nawet jej to wychodziło jednakże nie był to żaden majstersztyk. Raczej opowiadanie pisane na zadanie domowe, za które z czystym sercem można by postawić najwyższą ocenę. Zdania są proste, nie ma problemu ze zrozumieniem nich i nie trzeba się zbytnio w nie zagłębiać. Najgorsze w tym wszystkim, a przynajmniej z mojego punktu widzenia było tłumaczenie imienia Kate. W pewnych momentach zostało ono zmienione na naszą polską "Kasię", ale bądźmy szczerzy. W zagranicznych książkach nie powinno się robić polskich wersji imion. Jak jest Kate to ma zostać Kate. Nawet jeśli fragmenty, w których owe imię występowało miało za zadanie wprowadzić trochę uczucia i intymności do powieści to wprawiało mnie w stan irytacji.

Sama pomysł na historię jest jednym z oryginalniejszych w ostatnich wydanych książkach. Kto w ostatnim czasie czytał, albo słyszał o książce napisanej o Szekspirze. Nie mam tu na myśli jego dzieł czy też biografii itp. tylko historię w której on jest bohaterem tworzy jakąś większą wymyśloną całość. Dla mnie był to pierwszy raz gdy miałam ochotę trochę z tym obcować. Fabuła jest bardzo dokładnie opisana. Czytając ją ma się wrażenie jakby to działo się naprawdę. Szczególnie opisy miejsc. Już na samym początku podczas pożaru czułam się jakbym ponownie znalazła się na ulicach Londynu i z bliska widziała całe otoczenie. Autorka zręcznie mieszała fakty wraz z zmyślonymi dodatkami tak, aby stworzył spójną całość. Na końcu umieściła dodatek, w którym podkreśla co jest prawdą, a co nie. Dbałość o szczegóły aczkolwiek nie zagłębianie się w nie aż tak dogłębnie potrafiło stworzyć obraz, w którym czytelnik jest w stanie wyobrazić sobie, że jest częścią tej historii. Wszystko ma być zagadką, do której zmierzamy krok po kroku. Pani Jennifer zręcznie manipuluje czytelnikiem dobrych bohaterów zmieniając w złych by potem znowu zmienić dobrych i tak dalej. Nie należy jednak myśleć że całość jest tylko podróżą z punktu A do B usłaną trupami. O nie, zawiera ona również kilka fragmentów z podtekstem romantyczności. Aż żal, że jest ich tak mało. Były one naprawdę dobre. Chciałam ich więcej lecz niestety, trzeba było bardziej skupić się na głównym wątku.

Do bohaterów nie mam się co przyczepić. Byli oni prości. Nie odznaczali się żadnymi nadzwyczajnymi cechami oprócz wiedzy szekspirowskiej, ale to raczej normalne skoro powieść kręci się wokół tych rejonów. Kate to Kate, ni mnie ona grzeje ni ziębi. Za to Ben... Tego pana to ja lubię. Najbardziej charakterystyczny wydał się sir Henry. Niby przypadkowa postać, takie dopełnienie pomocne dla śledztwa, aczkolwiek jego jestestwo jest bardzo ważne. Poczynając od całego jego wyglądu, kończąc na sposobie myślenia. Gdy zagłębić się w to bardziej to największą uwagę przykuwał osoby starsze. Nie wiem pod jakim względem. Może z powodu wieku i prestiżu, które wokół siebie roztoczyły. Świetnie ujęta została też postać Matthew. Mężczyzna dostaje od czytelnika (no ode mnie na pewno dostał) takie uczucia jakie mu się należą.

Podsumowując Szyfr Szekspira oceniam na 6/10. Przyznam się, że napisałam tą recenzję już jakiś miesiąc temu i teraz chciałam ją tylko przekopiować. Efekt? Otwieram plik, a tu w jego miejscu znajduje się zupełnie co innego, a mojego dokumentu nie da się odzyskać, przepadł. Nie powiem zdenerwowałam się, ale czego się nie robi dla prowadzenia bloga. Mimo iż wiele osób nie czyta tych postów to ci którzy tu zaglądają sprawiają mi wielką radość więc wzięłam się do roboty i napisałam to znowu. Sporo czasu minęło i musiałam sobie przypominać o czym byłą ta historia a to dowodzi tylko jednego. Powieść jest przyjemna do czytania i na pewno może wnieść dużo do życia, jak chociażby wiedzę o Szekspirze, ale nie jest czymś co zapamiętalibyśmy po jakimś tam dłuższym czasie. Na pewno autorka wykonała dobrą robotę (i bardzo dużą) łącząc wszystkie fakty. Należy się za to jej jakaś nagroda, a 30zł za 414* stron to nie tak dużo w porównaniu z tym ile potrafią kosztować cieńsze książki. Zachęcam do przeczytania książki chociażby ze względu na włożoną w nią pracę. Może niektórzy z was dowiedzą się czegoś ciekawego. Każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. W końcu mamy tu trochę romansu, zabójstw, a co najważniejsze zagadkę do rozwiązania. Książka stoi u mnie na półce i stać na niej będzie. Miło będę ją wspominać, ale czy ponownie do niej sięgnę? Nie sądzę.

*414 stron to liczba wraz z opisem zamieszczonym na końcu. 404 strony to ilość samego tekstu powieści :)

1 komentarz:

  1. To wydaje się naprawdę ciekawe... W ogóle mega podoba mi się okładka. Dopiszę sobie ten tytuł do listy. :)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń