Brudny świat - Agnieszka Lingas-Łoniewska

Brudny świat - Agnieszka Lingas-Łoniewska

Tytuł: Brudny świat
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Liczba stron: 295

Kate pisze teksty dla słynnego zespołu Semtex, którego głównym wokalistą jest Tommy. Ich drogi przecinają się, a żadne z nich nie ma nawet pojęcia jak ta historia się skończy.

To był chyba najkrótszy opis wprowadzający jaki udało mi się tutaj napisać, a recenzja będzie jeszcze krótsza. Zaraz sami przekonacie się dlaczego.
Poczynając od stylu nie jest on zapierający dech w piersiach. Nie jest on też bardzo dobry, a raczej zwyczajnie dobry. Czytając przez chwilę miałam wrażenie, że mam do czynienia z kolejnym Greyem. W pewnym momencie seks był nieodłącznym elementem tej historii. Na szczęście nie było tu żadnych wzmianek o wewnętrznych boginiach i emocjonujących opisów jak zawsze kończących się sukcesem. Po odłożeniu nie można powiedzieć "łał to było coś". Takie tam proste dzieło.

Historia sama w sobie nie jest zbyt oryginalna. On spotyka ją, ona spotyka jego zakochują się w sobie potem się kłócą, schodzą, kłócą i tak cały czas. Na domiar złego na jednej parze się nie kończy, a autorka za cel życiowy wzięła sobie chyba zeswatanie wszystkich dostępnych bohaterów, obojętnie jaką cenę by to poniosło. Ciekawym elementem był wątek syna Kate i powodu jego choroby. Naprawdę miał on zadatki na coś więcej, ale niestety przy ważnych momentach czułam, że sztuczność w przedstawieniu wydarzeń. Gdyby trochę bardziej się postarać i poszperać można by z tego zrobić całkiem wartościową powieść, tak jest to jeden z wielu romansów. Autorka przynajmniej postarała się o dobry koniec. Taki, w który dałoby się uwierzyć. Mam na myśli tutaj epilog bo chwila go poprzedzająca jest aż nazbyt dramatyczna i wyjęta z typowych dramatów/thillerów.

Bohaterowie. Nie popisali się. Biorąc pod uwagę że Kate i Tommy mają po około 30 lat zachowywali się momentami jak para nastolatków. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby trzymali się swoich ról i byli bardziej ludzcy. Tommy na dodatek zachowuje się jak typowy Christian Grey z władzą "Mam pieniądze to je na ciebie wydam". Pozostałe osoby są tak samo płytkie i bez wyrazu jak główni bohaterowie. Nie mają w sobie nic niezwykłego. Podążają tylko i wyłącznie w jednym kierunku i nie spojrzą się nawet by podjąć jakąś inną drogę. Po tych wszystkich przeżyciach powinni naszpikowani być jakimiś rozwleklejszymi przemyśleniami i działaniami. Niestety... Prawie jakby Hollywood wyprało im wszystkim rozumy.

Całość podzielona jest na dwie perspektywy, Kate i Tommy'ego. Widzimy wydarzenia z różnych stron i nie musimy rozmyślać nad tym co się wydarzyło gdy Tommy zrobił rzecz X, a Kate rzecz Y. Wydanie jest na plus to mogę przyznać. Okładka taka zwykła prosta z jakimś tam chłopaczkiem na wierzchu. Najbardziej rozbrajający jest tytuł, przewijający się kilka razy w tekście. Serio gdyby nie te wzmianki to nie widziałabym prawie żadnego łączącego punktu z całością.

Jest to pierwsza w sumie recenzja na tym blogu polskiej autorki i niestety niezbyt dobra. Nawet nie ma nad czym się rozwodzić bo potknięć było bardzo dużo. Problemem był nie tylko styl pisania ale i sama historia. Płytcy bohaterowie i brak jakichkolwiek oryginalnych zwrotów akcji. Oceniam to na marne 5/10 bez zamiaru ponownego powrócenia do niej. Jedynym plusem jest okładka, która grzecznie stoi sobie na półce i nie straszy ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz