Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, a nowy już czai się za zakrętem. Nadchodzi czas planowania nowych postanowień i podsumowań tego co udało się nam zyskać (albo i stracić). Wielkiego podsumowania możecie się spodziewać w dwóch częściach, ale to już po pierwszym stycznia. Jednakże by nie trzymać was zbyt długo w niepewności przedstawiam oto "Top 5 najlepszych książek 2015 roku", które udało mi się przeczytać. Taki tam wiecie, mały przedsmak tego co was czeka w niedalekiej przyszłości. Oczywiście zaznaczam, że jest to wyłącznie moje i tylko moje zdanie. Kolejność jest przypadkowa :)
1. Fangirl - Rainbow Rowell
Czemu akurat to? No cóż, przeczytajcie Fangirl a zrozumiecie. Tej książki nie da się nie lubić, ba nie da się nie kochać. Jest przecudowna, napisana prosto od serca, a co najważniejsze opowiada o Cath, z którą mnóstwo dziewczyn może się utożsamić w tym ja. Jedyne czego mi brakuje to takiego Leviego. Ah gdzie jesteś ty wysoki chłopaku.
Cała seria o Celaenie Sardothien, cudownej Zabójczyni Adarlanu mającej na celu przeżycie w świecie pełnym intryg i niebezpieczeństw. Jest to fantastyka, ale w nieco innym wydaniu. Niby wszystko jest zrobione jak kanon mówi lecz są aspekty dodające serii nieco więcej niż jest to wymagane. Chociażby takie jak brak tego, że dobry bohater jest tylko dobry, a zły tylko zły. Tak wspaniałej serii dawno nie czytałam, a fakt iż nabyłam wszystkie dostępne z tej serii książki na polskim rynku, są dowodem na to, że warto się z nią zapoznać.
Długo zastanawiałam się czy umieścić tą pozycję na mojej liście i w końcu się zdecydowałam. Z jednej strony nie jest to coś wspaniałego, ale z drugiej ma w sobie to coś co nie pozwala się czytelnikowi od niej oderwać. Może jest to trudna sytuacja, w której znalazła się główna bohaterka, a może jednak co innego. Obojętnie czym tak właściwie jest ten czynnik, książka wydała mi się bardzo, że tak to ujmę, znacząca. Tutaj nie ma typowej Mary Sue, ale dziewczyna żyjąca w prawdziwym świecie, w którym przyjaciele zamieniają się w wrogów, a ci z kolei pragną spojrzeć na ciebie pod innym kątem. Niestety nawet starając się z największych sił, skazani jesteśmy na porażkę.
4. Love, Rosie - Cecelia Ahern
Nie przepadam za romansami. Co innego mały romansik w jakiejś fantastyce czy czymś takim, no wiecie, takie fajne co nieco. Tu mamy romans w nowej postaci. Czytanie cudzych wiadomości zawsze jest ciekawsze niż czytanie własnych. Tu możemy czytać konwersacje pomiędzy Rosie i Adamem. Czy to dobra historia? Jak najbardziej. Czy mi się podobała? No oczywiście nawet bym w innym wypadku jej tu nie wymieniała. Szkoda, że wcześniej tego nie czytałam, ale na szczęście już to nadrobiłam
5. Wielki Marsz - Stephen King
Największą perełkę zostawiłam na sam koniec. Książka dla każdego, czy to chłopak czy dziewczyna. Ba, każdy wprost musi Wielki Marsz przeczytać. Po ponad 70 (chyba, już tak dobrze nie pamiętam) godzinach ciągłego marszu, bez snu człowiekowi na myśl mogą przychodzić różne rzeczy, a te o życiu i panującym ustroju politycznym w państwie. Możliwe, że skłoni ona was do rozmyślania o własnej egzystencji, a nawet i zmotywuje do zmian nie tylko o podłożu rodzinnym, ale i tym szerszym, społecznym.
Te pięć pozycji najbardziej zapamiętałam w minionym roku i są po prostu wspaniałe. Na pewno inni będą się ze mną nie zgadzać, ale to są moje perełki. Mam nadzieję, że i wy trafiliście w tym roku na coś wspaniałego, a kto wie może i na coś co jest i na powyższej liście. To by było już na tyle, tak więc jak wspominałam do zobaczenia w przyszłym roku. :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz