"...na świecie jest za dużo książek żeby je wszystkie przeczytać w ciągu jednego życia, trzeba gdzieś zakreślić sobie granicę."
Tytuł: Trzynasta opowieść
Tytuł oryginalny: The thirteenth tale
Autor: Diana Setterfield
Liczba stron: 342
Margaret jest córką antykwariusza. Całe życie otoczona była książkami, aż w końcu zaczęła pisać niektóre z nich, a dokładnie biografie ludzi już od dawna nie żyjących. Teraz jedna z wciąż żyjących sław świata pisarskiego Vida Winter chce by spisała ona jej historię. Prawda w końcu ujrzy światło dziennie sprawiając, że i Margaret otworzy swoje wnętrze. Poza tym po tylu latach wszyscy poznają nieopublikowaną do tej pory trzynastą opowieść.
Czytając Trzynastą opowieść czułam się jakby cały czas otaczał mnie świat książek. Jakby każde wspomniane przez autorkę miejsce nagle rekonstruowało się wokół mnie. To antykwariat, to biblioteczka panny Winter, a nawet posiadłość Angelfieldów. Nie sposób było oderwać się od czytania bo magia przywiązuje człowieka i nie daje odejść aż do ostatniej strony. Nie ma tu typowego romansu, którego moglibyśmy być świadkami. W końcu nie można by nazwać tym tego co tutaj wystąpiło. Większą miarę przykłada się do roli rodziny i to nie byle jakiej rodziny, ale jednej z bogatszych w tamtejszych czasach. Dodatkowym aspektem jest ciągnąca się za Margaret przeszłość. Osobiście ten wątek już mnie irytował, ale życie Vidy Winter. To jest coś
Pani Setterfield porusza tu najróżniejsze kwestie poczynając od chorób psychicznych, gwałtów, wykorzystywaniu niewinnych, zdradach i na kazirodztwie kończąc. Wszystko miało miejsce w zapomnianej przez wielu wsi gdzie swój byt toczyła rodzina Angielfieldów. Patrząc na to z boku jest to tragiczna historia, ale i oryginalna. Zwykle możemy czytać o miłości, zdradzie i przemocy popełnianej w relacji rodzice -> dzieci bądź małżonek pierwszy przeciw małżonkowi drugiemu. Tu swe przywództwo mają dzieci, które dorastają i same mają już swych potomków itp. Niestety wyobraźcie sobie wielki dom. Teraz wpuśćcie do niego niedoświadczonych niedorosłych i zamknijcie na plus minus 40 lat. Efekt może być opłakany, zadziwiający, ale i też na tyle ciekawy, że chce się go poznać. Gdyby tylko historia tej rodziny została opowiedziana omijając "problemy" Margaret byłoby to wspaniałe dzieło.
Bohaterowie należą głównie do wspomnianej już wyżej rodziny. Najpierw dzieci Isabelle i Charlie potem kolejne pokolenie rudowłosych dziewczynek, a wśród nich panna Winter. Są nietypowo zbudowani. Nie zachowują się jak typowe rodzeństwo, nie mają nawet typowych kontaktów jako rodzice i dzieci. Jedynymi dobrymi osobami zarówno z przeszłości i teraźniejszości jest służba. Do samego końca troszczyli się o dobro dziewczyn. Ładnie pokazano tu, że to właśnie obcy ludzie często więcej czasu poświęcą niż własna rodzina. Kolejnym punktem są osoby bardziej troszczące się o własne dobro niż dobro najmłodszych. W tamtych czasach gdy nikt nie interesował się aż tak bardzo tym jak żyją poszczególne rodziny ludzie mogli właściwie robić co chcieli. Obowiązywało tam prawo pięści, a kto się z tym nie zgadzał rozwiązywał problem na własną rękę. Dopóki ktoś nie zalazł im za skórę nie przejmowano się nim. Autorka idealnie pokazała to w mieszkańcach wsi nie tracąc przy tym ani grama wiarygodności. Osobnym wątkiem są ludzie z teraźniejszości. Oni już jako dorośli ludzie zostawili wychowani nie tylko przez swoich rodziców, ale i przez otaczające je społeczeństwo. Bardziej wiedzą już co jest dobre, a co złe i zasięgają wszelkich znajomości aby osiągnąć swój cel.
Świetnie pokazano tą przepaść. Niby jest to niecałe 100 lat, a świat i ludzie zmienili się na tyle, że przy każdym fragmencie przeskakiwało się z jednego odczucia na drugie. Sama właściwie nie wiem co dokładnie mogę powiedzieć o tej książce. Działo się tu tyle wątków, że mimo iż są one ze sobą związane to trudno nad wszystkim zapanować. Historia na pewno warta jest przeczytania i pochłonie każdego czytelnika. Dobry styl trzymany jest do końca, a przy ostatnim zdaniu nie mamy tego poczucia niedosytu. Wszystko zostało wytłumaczone, a nowe wydarzenia zainicjowane w odpowiedni nie potrzebujący kontynuacji sposób. Polecam to wszystkim szczególnie w te już mroźne wieczory, dni, noce. Najlepiej właśnie wziąć jakiś ciepły napój otulić się kocem i pozwolić by magia przewracanych kartek zaprowadziła nas do innego świata.
*Zdecydowanie nie podoba mi się ta recenzja więc przepraszam za tą marną notkę. Następne będą już, mam nadzieję, lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz