Tytuł: Apokalipsa Z. Początek końca
Tytuł oryginalny: Apocalypse Z. The Beginning of the End
Autor: Manel Loureiro
Ilość stron: 416
W Dagestanie dochodzi do zamieszek, w czasie których na
wolność wydostaje się groźny wirus. Ludzie, jeden po drugim zamieniają się w
zombie. Nie ma na to żadnej szczepionki, a jedynym skutecznym lekarstwem jest
kulka w głowę. Hiszpański prawnik znalazł się w jednym z centrów tej tragedii
wraz ze swym kotem Lukullusem. Czy obydwu uda się przeżyć w tym świecie pełnym
niebezpieczeństw gdzie oprócz zombie czyhają na nich nawet inni ocalali? Tego
można dowiedzieć się tylko z kartek powieści Apokalipsa Z. Początek końca.
Pomimo posiadania już innych pozycji o zombie w swojej
biblioteczce, Apokalipsa Z. jest pierwszą tego typu książką jaką udało mi się
przeczytać i co to było za przeżycie! Nie mam tej historii praktycznie nic do
zarzucenia. Świetny styl autora. Każde zdanie wydaje się być przemyślane,
obojętnie czy to dialog, wspomnienie, czy też rozmyślanie nad sensem życia.
Narracja prowadzona jest w trybie pierwszoosobowym co niedziwne jeśli wziąć pod
uwagę skład dzieła. Mam tu na myśli, że całość prowadzona jest w postaci
pamiętnika - najpierw blogowego, a potem zwykłego papierowego. Mamy dokładną relację
z tego jak doszło do całego nieszczęścia oraz co nastąpiło po punkcie
kulminacyjnym. Autor nie opuścił ani jednego ważnego momentu wplatając w to
również rozterki wewnętrzne bohatera. Powoli poznaliśmy kim jest mężczyzna i
jaką rolę pełnił w tym świecie.
Dodatkowo nie zabrakło również zwierząt. W wielu książkach czy filmach są one zwyczajnie pomijane, jakby nie były częścią wszechświata, a to przecież one goszczą w wielu domach przywołując na naszych twarzach uśmiech. Tu można by powiedzieć drugoplanową postacią został Lukullus. Duży rudy kot zupełnie nie pasujący do rzeczywistości, w której się znalazł, ale zachowujący się typowo jak na kota przystało. Co więcej wszystko wplecione zostało w otaczający nas świat polityczny, z nazwiskami polityków znanych nam wszystkim. Nie da się ich pomylić z nikim innym.
Dodatkowo nie zabrakło również zwierząt. W wielu książkach czy filmach są one zwyczajnie pomijane, jakby nie były częścią wszechświata, a to przecież one goszczą w wielu domach przywołując na naszych twarzach uśmiech. Tu można by powiedzieć drugoplanową postacią został Lukullus. Duży rudy kot zupełnie nie pasujący do rzeczywistości, w której się znalazł, ale zachowujący się typowo jak na kota przystało. Co więcej wszystko wplecione zostało w otaczający nas świat polityczny, z nazwiskami polityków znanych nam wszystkim. Nie da się ich pomylić z nikim innym.
Jak już wspomniałam Manel Loureiro znakomicie poradził sobie z opisami.
Dokładne scharakteryzowanie zombie oraz ich przemiany. To jak wyglądało miasto,
ulice, sklepy a nawet i rzeki w tych nowych okolicznościach sprawiły, że nie
miałam żadnego problemu z wyobrażeniem sobie tego co się działo. Co więcej
czytanie tego w nocy przy kompletnej ciszy może sprawić, że ciarki przejdą po
plecach. Bohaterowie nie są wyidealizowani. Wprost przeciwnie, pokazano ich z
ich pierwotnymi instynktami przetrwania jak i tym co się z nimi dzieje w obliczu
niebezpieczeństwa. Czasem im się udaje, czasem nie. Wiele zależy nie tylko od
umiejętności, ale i od szczęścia, które w tamtym czasie jest tak przez
wszystkich pożądane. Życie nie jest już takie proste jak było, a człowiek musi
na nowo odnaleźć się w świecie gdzie króluje przyroda, a na górze łańcucha
pokarmowego tym razem znajdują się zombie. Tutaj cel jest tylko jeden -
przeżyć, a pokazywane jest to praktycznie na każdym kroku, jak również to, że w
ciągu sekundy wszystko może wywrócić się do góry nogami. I to dosłownie!
Polecam "Apokalipsę Z. Początek końca" każdemu kto uwielbia wszelkie historie o
zombie. Chęć przetrwania często pojawia się w każdym z tego typu dzieł, ale
jest różnie pokazana. Tu mamy jeden z takich przypadków, w który warto się
zagłębić. Bohaterowie są różni, powiedziałabym prawdziwi, a rządzi tu prawo
najsilniejszego. Jesteś słaby? Przykro nam - umierasz. Opisy są przecudowne,
przenoszące czytelnika w inny wymiar. Wymiar strachu, bólu, sprytu i co
najważniejsze nadziei. Nie ma pokazanych tylko dwóch linii człowiek-zombie, ale
także są inne jak chociażby zwierzęta. Z czystym sercem daje mocne 8/10 i nie
czekam tylko zabieram się za następną część, a wam radzę to samo. Naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz