„Dlaczego powinniśmy spędzać całe życie z jedną osobą?
Dlaczego tak mało ludzi akceptuje fakt, że można kochać więcej niż jednego
człowieka? I dlaczego żyjemy w świecie, gdzie koniecznie trzeba się dobierać w
pary? Na stałe. A potem, kiedy nagle okazuje się, że jesteśmy sami cierpieć…
Cierpieć przez całe wieki i jeszcze często być zmuszonym to cierpienie
ukrywać?”
Tytuł: Plan
Autor: Patrycja Gryciuk
Ilość stron: 574
Anna jest w połowie Polką w połowie Angielką. Za wybitne
osiągnięcia dostaje się na studia do Oksfordu zanim kończy 17 lat. Dziewczyna
zapoznaje się z typowym życiem studentki. Zajęcia, imprezy, przyjaciele,
chłopacy. Aż pewnego dnia na jej drodze staje Siergiej, brytyjski milioner
pochodzenia rosyjskiego. Od tej pory życie Anny przestaje być takie zwyczajne i
wskakuje na zupełnie inną drogę.
Zakochałam się w tej książce. Tak bardzo nie mogłam się od
niej oderwać, że skończyłam ją dopiero o 6:51 rano z potwornym kacem książkowym
i pytaniem jak dalej żyć, no jak?! Kto mi jest w stanie odpowiedzieć na to
pytanie? Pewnie nawet sama autorka by nie potrafiła, chociaż to przez nią
jestem w takim stanie.
Plan to wspaniała książka, która na samym początku się taka
nie wydawała. Pierwsze strony od razu przywodziły mi na myśl Greya. On bogaty,
ona pospolita i wielka miłość na zawsze. Jednakże wszystko w lepszej oprawie i
z o wiele lepszym pomysłem. Na szczęście im dalej się zagłębiałam tym bardziej
wrażenie to zanikało. Nie ma tu idyllicznego krajobrazu. Nic nie idzie po myśli
tak jak powinno i co najważniejsze fabuła jest ogromnie rozbudowana.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, chociaż czasami
niektóre zdania irytowały mnie swoją składnią. Wiadomo zdarzają się czasami
błędy i literówki, które się wybacza i tu dzięki całości tak też się stało.
Niestety gdy zobaczyłam, że zamiast każe napisano karze, to włos zjeżył mi się
na głowie. Nie wiem kto był za to odpowiedzialny, ale moje wewnętrzne coś
przeraziło się na ten widok i szybko uciekło do kolejnej strony. Jednakże jak
na debiut historia trzymała składnię i nie było żadnych niepotrzebnych wstawek
ani typowych zapychaczy. Tylko czytać i się tym zachwycać.
W fabule i bohaterach się po prostu zakochałam. Zarówno
Anna, Siergiej czy Lorcan. Każdy z nich był taki och ach i ech. Pozostaje tylko
by serduszka latały mi nad głową na wspomnienie o nich. No dobrze wróćmy
jeszcze na te parę chwil na ziemię.
Historia rozbudowana jest od A do Z. Zarówno jej początek
jak i koniec są ze sobą powiązane, a środek uzupełnia nam informacje z życia
bohaterów. Jak już wspomniałam to nie tylko idylla. Zdarza się wiele problemów
zarówno w sferze małżeńskiej jak i zawodowej. Osoby poboczne są wplecione w
sposób delikatny i wytłumaczony. Nie ma czegoś w stylu weszła wyszła i tyle o
niej można było usłyszeć. Każdy moment jest zręcznie opisany, adekwatny do
biorących w nim udział ludziach. Nie zauważyłam by ktokolwiek z nich zbytnio
wychodził poza swoją rolę. Zachowywali się jak na swój wiek przystało, nawet
jeśli coś im na moment odbiło.
Opracowana fabuła nie tylko daje przyjemność podczas
czytania. Równie dobrze możemy starać się rozwiązać różne zagadki i mroczne
tajemnice zostawione nam przez autorkę. Dopiero przy ostatnich 100 stronach
zaczęłam się domyślać prawdziwego znaczenia tej historii.
Łatwo było mi utożsamić się z bohaterami i czuć jakbym to ja brała udział w tym co czytam. Targały mną różne emocje odpowiednie do danych sytuacji. Od śmiechu zaczynając, na rozpaczy i dole emocjonalnym kończąc.
Łatwo było mi utożsamić się z bohaterami i czuć jakbym to ja brała udział w tym co czytam. Targały mną różne emocje odpowiednie do danych sytuacji. Od śmiechu zaczynając, na rozpaczy i dole emocjonalnym kończąc.
Pierwszy raz używałam zakładek do zaznaczania co lepszych momentów,
które zwróciły moją uwagę. Nie sądziłam, że będzie ich tak dużo ale gdy patrzę
na ich liczbę, coraz bardziej utwierdzam się w fakcie, że ta książka jest aaaa
<3 Uwielbiam. Nawet opracowanie okładki i całe jej wydanie uważam za bardzo
dobre. Mnóstwo stron z rozbudowaną fabułą. Aż się chce wziąć i zacząć czytać to
od nowa.
No dobrze, może to że praktycznie brak w nim rozdziałów nie jest zachęcający, ale to dobry chwyt autorki i wydawnictwa aby książkę pochłonąć za jednym razem.
No dobrze, może to że praktycznie brak w nim rozdziałów nie jest zachęcający, ale to dobry chwyt autorki i wydawnictwa aby książkę pochłonąć za jednym razem.
Biorąc Plan do rąk zastanawiałam się czemu Patrycja Gryciuk
dała właśnie taki tytuł. Nawet podczas lektury te pytanie nurtowało mnie bez
końca. Teraz, po skończeniu jej wiem już, że to jest jeden z lepszych i
adekwatnych tytułów jakie można było wymyśleć. Aktualnie po tych 574 stronach
mam kaca książkowego i zastanawiam się za co następnego się zabrać by jakoś go
przepędzić. Niestety ciągle żyję tą historią i nie mogę przestać. Ten wspaniały
debiut oceniam 9/10 i polecam go wszystkim kobietom. Nie sądzę by panowie byli
aż tak zachwyceni, ale jeśli chcą to niech też sięgną. TA KSIĄŻKA TO
MAJSTERSZTYK <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz