Tytuł: Zwiadowcy. Wczesne lata. Turniej w Gorlanie
Tytuł oryginalny: Ranger''s Apprentice. The Early Years. The Tournament at Gorlan
Autor: John Flanagan
Liczba stron: 389
Historia mająca swój początek w jedenastej księdze
zwiadowców czyli zbiorze opowiadań. Wydarzenia z czasów młodości Halta i
Crowleya, gdy Araluen znajdowało się na krawędzi wojny. Morgarath udając
przyjaciela królestwa dał azyl królowi i postanowił doprowadzić do porządku
księcia Duncana. Niestety azyl okazał się więzieniem, a następca tronu jest w
poważnym niebezpieczeństwie. Halt i Crowley jako zwiadowcy muszą doprowadzić do
uwolnienia książęcej rodziny i stoczyć walkę z wrogiem.
Zwiadowcy to jedna z moich ulubionych serii, do których będę
mieć sentyment i z radością sięgnę po każdy kolejny tom, który się ukaże. Niestety
autor, albo też wydawnictwa wiedzą o fenomenie tych książek oraz tym, że na
świecie znajduje się wielu wielbicieli tej historii. Tak więc powstaje pierwszy
powód, dla którego trzynasta część (w tym przypadku naprawdę pechowa liczba)
nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Cena jest znacznie wygórowana co do
jakości. Większość tytułów (bo wszystkich jeszcze nie zebrałam) staram się
zdobywać w twardych okładkach, dlatego też tak samo było z najnowszym dziełem.
Jednakże prawie 44zł za około 390stron to już nie jest nawet lekka, ale duża
przesada. Tak udało mi się wycwanić, że dostałam ją na gwiazdkę. Źle więc na
tym nie wyszłam.
Kolejnym punktem jest sam środek czyli treść. Nie wiem czy
to zawiódł tłumacz, autor czy ktoś jeszcze inny, ale jeśli wydaje się takie
coś, to powinno się o to zadbać. Tymczasem pełno tu literówek, źle
stylistycznie ułożonych zdań, a nawet czasami pomylenie imion bohaterów.
Rozumiem każdemu może się zdarzyć na kilku stronach, ale nie na wszystkich!
Sama nie piszę dobrze i robię dużo błędów, jednakże moje recenzje nie są
sprzedawane w księgarniach i nie liczą na nie rzesze fanów. Niestety pod tym
względem zawiodłam się na tej książce. Następnym argumentem przeciw jest
fabuła. Niby działo się wszystko, ale tak naprawdę nic. Przewracałam kartkę za
kartką i żaden fragment nie wbił mnie w fotel, ani nie czytałam tego z zapartym
tchem. W pewnym momencie chciałam nawet by te męczarnie się już skończyły. Już
poprzedni tom miał dużo wad, ale był o niebo lepszy niż to coś.
Jedynym plusem były postacie Halta i Crowleya. Mężczyźni
byli dość ciekawymi, ale niezbyt rozwiniętymi bohaterami w pierwotnej wersji
zwiadowców. Tu autor przedstawił nam ich pełny zarys włącznie z charakterem i
ich wizualizacją. Skupienie się na nich jest jak miód na me serce. Mogłabym o
nich czytać cały czas. Niestety, wyżej wspomniane błędy redukowały tą radość i
stanowczo przenosiły mnie co chwila na ziemię. Jeszcze postać Pauline jako tako
ratowała całą sytuację. Reszta bohaterów, cóż. Wydawali się bardzo sztuczni.
Tak sztuczni, że chyba nawet największy plastik na świecie nie byłby w stanie
ich prześcignąć. No może troszeczkę przesadziłam, ale tak głównie przedstawia
się moja opinia.
Nie mam tu za dużo do powiedzenia bo nie ma o czym mówić.
Radość i oczekiwania były zbyt duże do otrzymanej jakości. Zawiodłam się na tej
części i to bardzo. Kolejne części pewnie będę starała się uzupełnić, ale
raczej z sentymentu, a nie z fenomenu tej serii. Poprzednie tomy miały w sobie
to coś, czego zabrakło w tym. Jeśli pan Flanagan nadal ma zamiar kontynuować tę
historię to mam chociaż nadzieję, że wróci do poziomu, który kiedyś miał, a
osoby odpowiedzialne za korektę bardziej skupią się na swojej pracy.
Mam całą serię za sobą, jest świetna! :)
OdpowiedzUsuń