Tytuł: Apokalipsa Z. Gniew sprawiedliwych
Tytuł oryginalny: Apocalyse Z.Autor: Manel Loureiro
Liczba stron: 496
Apokalipsa rozprzestrzeniła się na całą kulę ziemską. Zombie są wszędzie i tylko w nielicznych miejscach na świecie uchowały się resztki cywilizacji. Prawnik, Wiktor, Lucia i Lukullus już po raz ostatni będą bohaterami opowieści o przetrwaniu i próbie normalnego życia w tej nowej rzeczywistości. Czy uda im się w końcu znaleźć swój własny kąt? Odpowiedź na to znajduje się w ostatniej już części tej trylogii, której tytuł jest jak najbardziej adekwatny do treści.
Pierwsza część była dobra, w drugiej mieliśmy spadek
poziomu, ale trzecia to jest po prostu majstersztyk! Nie zastanawiajcie się,
jeśli chcecie omińcie dwie pierwsze części i zabierajcie się za tą ostatnią! To
jest prawdziwe cudo, które trzeba poznać i nie obawiać się tego spotkania! To
co zrobił tu autor zasługuje na docenienie! Niby to było opowiadanie
publikowane na początku w internecie, ale to, że pojawiło się to w wersji
książkowej jest, ah nawet nie sposób tego wyrazić.
No tak, ja tu się rozpisuje jaka to wspaniała ta część jest,
ale nie powiedziałam dlaczego. Otóż już wszystko pięknie wyjaśniam. Po pierwsze
to co autor popsuł w drugim tomie, w genialny sposób naprawił w drugim i to z
nawiązką. Idealnie powiązał kwestie polityczne z religijnymi i chęcią
przeżycia. Wszystko jest nie tylko wspomniane, ale i rozwinięte i pięknie ze
sobą powiązane. Autor w doskonałym stylu poradził sobie z tym zadaniem, a jego
styl pisania stał się genialny. Czytało się płynnie. Nawet jeśli historia nie
była już prowadzona w formie dziennika tylko normalnie jako opowieść to zostało
przedstawione to normlanie. Jakbyśmy słuchali dziennika lub oglądali naprawdę
dobry film.
Bohaterowie są jeszcze lepsi. Wszyscy już przystosowani do
zaistniałej sytuacji mają często nieźle poprzestawiane w głowie. Tak nieźle i
realnie, że miałoby to szanse wydarzyć się w rzeczywistości. Nawet Lucia, która
troszeczkę denerwowała mnie na początku stała się wartościowa. Źli bohaterowie
nie byli źli bez powodu. Wszystko było wytłumaczone. Sceny zbrodni, napaści,
walki idealnie opisane. Brak jakiegokolwiek idealizowania czegoś. Jeśli ktoś ma
umrzeć to umiera, jeśli żyć to żyje. Tam nie ma szczęśliwych zakończeń. Może
nawet dlatego tak bardzo dotknęło mnie to co się stało na samym końcu. No i
Lukullus. Przez całą historię pan Loureiro nie zapomniał o tym wspaniałym
kocurze, który też miał swój udział w tej „przygodzie”.
Naprawdę chciałabym, żeby takie książki zdarzały się
częściej. Perfekcja goni perfekcję i tylko epilog troszkę mnie rozczarował, ale
jestem w stanie to wybaczyć. Gdyby zostawić wszystko bez niego byłoby idealnie,
no ale nie można mieć wszystkiego.
Jednakże tym co najbardziej zachwyciło mnie w całej historii
jest znajomość autora z historią świata. Dużo razy wspomina o obozach
koncentracyjnych i tym co działo się w czasie drugiej wojny światowej. Również
zna sytuację w takich krajach jak Korea Północna i stara się w sposób realny
wszystko przedstawić. Nie pozostawia decyzji losowi ani nie idzie na łatwiznę.
Stara się połączyć prawdziwe z fikcyjnym i stworzyć z tego jak najprawdziwszą
historię, która w realnym świecie mogłaby się zdarzyć. Co więcej jako mały
dodatek świetnie wywiązuje się z niepodawania imienia głównego bohatera. W
pierwszej części byłam nieco zaintrygowana. Zastanawiałam się czyżbym gdzieś
nie zauważyła tego jak się on nazywa. W drugiej zaś zrozumiałam, że to celowy
zabieg autora, a w trzeciej czekałam do samego końca by sekret zostanie w końcu
ujawniony i wiecie co? Nie powiem wam. Jeśli chcecie się dowiedzieć czy imię
zostało podane sami musicie wziąć do ręki książkę i ją przeczytać.
Jeśli nadal wahacie się przed podjęciem decyzji czy
Apokalipsa Z. Gniew sprawiedliwych jest wartą pozycją do poczytania to nie
wahajcie się. To pozycja, która idealnie łączy wszystkie potrzebne czynniki
książki idealnej. Włożona praca autora jest tu widoczna, a wszystko czyta się z
przyjemnością. To nie tylko historia o zombie, ale też o uczuciach ludzi i ich
chęci życia. W świecie bez praw wszystko jest możliwe, a wygrywają
najsilniejsi. Z czystym sercem daję tej części 9/10 i już żałuję, że muszę
pożegnać się z tą serią…
To dopiero zachęcająca recenzja! Dużo superlatyw, aż samemu chce się przekonać. Ostatnio dużo (jak na siebie) czytam książek tego typu, więc i po tę serię miło byłoby sięgnąć. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
A ja to bym chciał, żeby takie książki po prostu ludziom z nieba spadały. Tak po prostu, w gratisie. :P
OdpowiedzUsuń