Babie lato - Danuta Pytlak

Babie lato - Danuta Pytlak
Tytuł: Babie lato
Autor: Danuta Pytlak
Ilość stron: 560

Michalina, trzydziestokilkuletnia kobieta z dobrą pracą i mieszkaniem w Warszawie. Na pozór jej życie to sielanka, ale tylko do momentu gdy rozstaje się z mężem, a zdrowie przeszkadza jej się samorealizować. Na dodatek na jaw wychodzą rodzinne sekrety, którym może stawić czoło. Jak wyglądać będzie jej droga do szczęśliwego zakończenia i czy takie w ogóle będzie możliwe? Jeśli chcecie znać odpowiedź, musicie sięgnąć po Babie lato.


Książka ta jako jedna z nagród została wygrała przeze mnie w konkursie u Emila z bloga zpiórem. Wiecie jak to jest, niby pełno książek na półkach, a jak przychodzi co do czego i dostajesz nowe cuś to od razu trzeba tę nowość przeczytać nie zważając na resztę. Tak więc się za to zabrałam i nie było tak źle. Ogólnie nie lubię czytać książek polskich autorów, chociaż zdarzają się wyjątki. Tutaj było nawet nie źle chociaż szału nie było.
Powiedziałabym raczej, że ta książka była dość wiejska i do dosłownie wiejska. Część akcji działa się w końcu na wsi. Im dalej zagłębiałam się w fabule tym bardziej miałam niepewną minę. Niby styl pisania fajny, niby pomysł ciekawy, ale coś było nie tak.

Po pierwsze wszystko wydawało się zbyt proste. Poważne problemy takie jak zadarcie z mafią, guz mózgu, zdrady rozstania etc miały tak szybkie rozwiązania jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. O nie, nie powiem wam jak te rozwiązania wyglądały, spoilerów nie mam zamiaru dawać, ale po prostu nie usatysfakcjonowały mnie. Po kolejne było to bardzo, ale to bardzo fałszywe. Nawet nie pod względem tych problemów, lecz jeśli chodzi o obraz polskiego szpitala. Jak jest w szpitalach każdy wie. Owszem zdarzają się wyjątki, często jest jednak, że trzeba za nie płacić grube pieniądze, a to co się działo tu. Cudowni lekarze, towarzystwo, wszystko zrobione raz dwa. Jeśli miałabym pokazać komuś jak wygląda opieka zdrowotna w naszym kraju to na pewno nie poleciłabym tej książki jako przykład.
Kolejną sprawą, która mi się nie spodobała byli bohaterowie. Wszyscy dorośli, dojrzali, a momentami zachowywali się jakby nie mieli mózgu. Tak zupełnie bezpłciowo. Czytając Babie lato chciałam czuć to co czują postacie, a w tym czasie czułam się jakbym czytała jakiś reportaż. Jestem więc zdecydowanie na nie. Dodatkowo postać Michaesza czy jak się on tam nazywał. Bardzo ciekawy wątek, naprawdę. Gdy on pojawiał się na kartkach nawet wydawały się one lepsze, ale jak już mówiłam. Im dalej tym gorzej.

Po raz kolejny dodam, nie czytajcie opisów książek bo się zawiedziecie. W końcu jak można wyrzucenie męża z domu określić jako to, że opuścił on rodzinę. No proszę was jak?!

Czy podobało mi się coś szczególnego? Oczywiście, że tak. Trzeba się bardzo postarać, aby napisać tak złą książkę, że aż miałabym ochotę ją wyrzucić przez okno i w ogóle. Interesująca była fabuła i cały pomysł na nią. Ale wykonanie… czemu tak fajne pomysły kończą się tak płytko, no czemu…

Chciałabym wam polecić Babie lato, serio. W końcu to Polka ja napisała, a o swoich powinno się dbać i ich promować. Wybaczcie, że tym razem tego nie zrobię. Zamiast tego powiem iż przynajmniej okładka i to że szybko mi się ją czytało przypadło mi do gustu. Daję tu 5,5/10. Taka typowa książeczka dla powiedziałabym kur domowych (bez obrazy oczywiście).  Po opisie spodziewałam się zupełnie czego innego i co innego otrzymałam. Mężczyzn na pewno bym nie zmuszała do zapoznania się z nią, chyba że lubicie takie klimaty.

1 komentarz:

  1. Nie lubię ksiązek pisanych przez polskich pisarzy więc tym bardziej będę unikać :)

    OdpowiedzUsuń